Fabryka butów
Wracam z zajęć późno. Szkodniki przytulają się, jakby mnie z trzy dni nie widziały. Usiadłam sobie na podłodze i rozwiązuję moje czerwone trzewiki.
– Eh, mamo ciągle w tych samych butach chodzisz. – Starszy Szkodnik kręci głową.
– Wygodne są dziecko. Przemieszczam się wielokrotnie w czaso-przestrzeni dnia więc wygoda najważniejsza.
– To ja wiem, kim będę w przyszłości!
– Kim? – Zainteresowałam się szczerze, bo to najpierw podstawówka, potem śmieszne gimnazjum itd i studia, albo i doktorat. A jeśli wymyśli sobie, że chce konstruować bomby… I zajęcia praktyczne do domu przyniesie? Proste, że się zainteresowałam…
– Chcę być właścicielką fabryki butów. Wyprodukuje ci buty co będą wygodne i nie takie chłopskie.
Uf… Kamień z serca. Buty to nie bomby. No chyba, że biologiczne…. Ale to schodzone raczej a nie nowe. Hmm… Fabryka butów! Dobrze kombinuje! Nigdy nie będzie się musiała z nowej pary tłumaczyć ewentualnemu Prywatnemu Partnerowi. No wiesz, zrobiłam sobie sama! I jakie oszczędności! Mądra córeczka!
Ot życie 😉
A pewnie, że mądra, bo wygodny bucik to podstawa 🙂
Pozdrawiam 🙂
To ja też poproszę po znajomości, bo mi jeszcze nikt wygodnych butów nie wyprodukował. 🙂
jednak dzieci potrafią myśleć przyszłościowo 🙂
Widziałam zdjecie prezydenta Baracka Obamy w przetartych butach. W podeszwie widniała wyraźna dziura! Podobno prezydent, któremu fotograf zwrócił na ten fakt dyskretnie uwagę, sugerując, że oczywiście, tak bardzo zajęty cżłowiek jak Pan Prezeydent być może nie zwrócił uwagi, że…. Na co Obama miął mu odpowiedzieć z rozbrajającą szczerością: :Wiesz, to moje NAJWYGODNIEJSZE buty”….
Niby to tylko buty, ale ciężko bez nich funkcjonować prawda? 😉 I jest ziarenko prawdy w tym, że poniekąd świadczą o człowieku.