Czas się wybrać do okulisty…
Zdaje mi się, że muszę iść do okulisty. Dlaczego postawiłam taką diagnozę? Słuchajcie.
Do Szkodników przychodzą koleżanki i koledzy. Normalka. Dziś rano była koleżanka Szkodnika Starszego M-ka. M-ka jest cudownym dzieckiem, bo na każde pytanie:
– Chcesz ananasa, soczek, sernika? – Odpowiada zawsze: Pewnie! I wciąga wszystko ze smakiem, chociaż nie widać nic po niej, jest cienka jak wypłata… Tak więc, wracając do tematu, M-ka była do południa, a później Szkodniki wybyły do koleżanek. Wieczór. Obiadokolacja. Szkodniki i koleżanka.
– Chcesz dziecko, schabiku z ćwikłą?
– Nie dziękuję.
W pierwszym momencie mnie to zastanowiło, ale podając danie nie zwróciłam większej uwagi na dzieci. I tak wciągnęły solidne porcje. Odłożyły talerze i stwierdziły, że idą jeszcze na rolki. Stoimy w kuchni i w pewnym momencie przyglądam się koleżance Szkodnika.
– Jakoś inaczej dziecko, rano wyglądałaś! Coś się w tobie zmieniło!
Dziewczynki w śmiech, a Szkodnik Starszy stwierdza:
– Mamo, rano była M-ka, a w tej chwili to jest Laurka! Do okulisty się wybierz!
Tylko ja tak potrafię pomylić człowieków… Do okulisty…
😉
E tam… Póki płeć rozróżniasz, to do okulisty nie musisz iść!
🙂 Boja jak zwykle racjonalny 😉
Gdy do mojego syna przychodziły koleżanki, rozróżniałam tylko kolor włosów, ale czy to moja wina, że nastolatki w pewnym wieku prawie się nie różnią?
A to fakt… Podobne bardzo do siebie dziewuszki 🙂
hehe, to się nawywa „zmęczenie poziom rodzić” czyli kolejno odlicz, ilość sztuk pozytywna – inwentarz się zgadza 😉
Ty nie odróżniasz osób, a ja czasami w ogóle ich nie zauważam (serio, znajomi się na mnie śmiertelnie obrażają, że nie dostrzegam ich na ulicy albo w supermarkecie) – więc chyba się razem do tego okulisty wybierzemy 😉
Z życia wzięte 🙂 To są najlepsze historie.