Historia z kartonami w tle 😉
Przymusowe odcięcia od internetu są często bardzo przydatne. Robi się wtedy coś co odkładało się i odkładało. Tak jak ostatnio. Internet mam radiowy od lokalnego dostawcy więc jakieś burze narobiły szkód jakimś kabelkom… Internet w telefonie
z play działa jak 100 bandytów na kacu. Jedną stronę otwiera 15 minut więc zdecydowanie nie nadaje się dla takiej osoby niecierpliwej jak ja. Gdzieś tam modem z plusa mam, ale komu by sie chciało go szukać.
Wracając do odkładanych rzeczy. Kilka dni temu dorwałam w Lidlu pudełka. Kolorowe kartony. Za przystepną cenę matka nabyła sobie 6 sztuk kartoników czerwonych w białe kropeczki. Kartoniki mają pomóc w ogarnięciu przestrzeni w pokoju mamy. Oczywiście Szkodniki stwierdziły, że też chcą takie różowe. I mają zacząć sprzątać u siebie w pokoju. No może do końca wakacji im się to uda… Kartoniki leżały dni kilka aż w końcu wczoraj, przez ten brak netu matka po zrobieniu trzydaniowego obiadu i trzeciego prania stwierdziła, że je poskłada…
Łatwo powiedzieć. Instrukcja obsługi oczywiście była, ale to co dla innych jest proste jak budowa cepa dla matki niekoniecznie i odwrotnie z resztą też… Przytuptali sąsiedzi z dzieciakami pod balkon więc wykorzystałam sytuację i grzecznie proszę sąsiada o pomoc.
– No przecież masz instrukcję!
– Tak ale jak tu wkładam to mi tam wychodzi…
Sąsiad pośmiał i w dwie minuty poskładał pudełko. Starszy Szkodnik oczywiście też zabrał się za składanie i niecałe trzy minuty pudełko złożył. Sąsiad oczywiście dał jeden kartonik do poskładania żonie co by mnie blondynkę do kwadratu dobić 😉 Jednak sąsiadka też w pewnym momencie się zamotała przy składaniu.
– Kobiety! Przecież macie instrukcję!!!
Co z tego? Gdyby instrukcja sama pokazała jak złożyć kartonik to by i nam się też szybko udało. Niemniej wszystkie kartoniki zostały poskładane. Przyjaechał Prywatny Wiking.
– Mam poskładane wszystkie pudełeczka! Radośnie od razu oznajmiłam.
– Sama sobie poradziłaś? Zapytał PW.
– No…. to taka praca zbiorowa była…
PW i sąsiad wymienili znaczące spojrzenia. A ja się cieszę bo znów mam internet i piękne kartoniki. I nawet dumna jestem z siebie bo sama dwa własnoręcznie złożyłam 🙂
Ot cała ja… 😉
Co do os. Zadzwoniłam na straż i przyjemny pan nakazał kupić gaśnicę przeciw osom i szerszeniom. Zakup uczyniłam i wtedy przyjechali. Dzieciaki przejęte patrzyły z nosami przyklejonymi do szyby jak strażacy gniazda os usuwali. Kiedy skończyli dzieciaki wbiegły na chwilę do garażu i zauważyły jeszcze jedno i to na wysokości ich oczu. Dorwały szybko strażaków i ostatnie gniazdo również znikło. Po ich odjeździe Szkodnik pytał się czy dziewczyny też mogą być strażakami bo jak dorośnie to w sumie mogłaby w takich fajnych mundurkach chodzić 😉
Powiedz swojemu Szkodnikowi że również może być strażakiem, mam kuzynkę strażaczkę chociaż działa tylko w ochotniczej. Lecz to wcale nie jest łatwe, mundur może ładnie wygląda ale swoją wagę ma. Dobrze jednak że Szkodniki sprawdziły pracę strażaków bo osy mogłyby szybko rozbudować gniazdo. Jednak tym razem to nie Szkodniki a Pomocnicy 🙂 Co do składania pudełek ja staram się składać bez instrukcji bo one tylko robią większe zamieszanie. Pozdrawiam
Dorośnie i będzie chciała to zostanie Strażaczką 😉
A już myślałem, że jak Hanka z M jak Miłość chcesz odejść 😉 Wy kobiety naprawdę jesteście inne jakieś. Moja jak zaczyna coś wg instrukcji robić na mur beton coś zepsuje! Metoda prób i błędów już lepsza bo w końcu jej się uda 😉
Metodę prób i błędów też lubię – optymistyczna taka – zawsze w końcu się uda 😀
dobra… że sąsiad poskładał to się nie dziwię… że Ty i sąsiadka miałyście problemy, to też się nie dziwię… ale żeby starszy Szkodnik ??… w trzy minuty rozpykował problem… noooo to Ci powiem, że zdziwionam bardzo 🙂 czyli Jajo mądrzejsze od Kury 😉
Starszy szkodnik to spryciula. Pływać ostatnio się nauczyła i ja matka niepływająca próbuję nie stracić honoru i pod wodę staram się nie iść… O tym osobno napiszę. Zdolna ta moja Starsza bestia jest i już. A manualnie to talenta ma różne – od malowania po wycinanie a ostatnio nawet za szycie się wzięła..
Wyda zapytać, gdzie są mężczyźni kiedy są potrzebni do składania kartonów 🙂
Najczęściej w pracy 😉
W kartony poszłam już kilka lat temu. Nakupiłam całą furę i stoją teraz na szafach, w szafach, obok szaf… Ja nie wiem, co jest ze mną nie tak, że mam tyle gratów. W końcu należę do osób, które z pasją porządkują i wyrzucają wszystko, co się im nawinie pod rękę. Ale nie mieszczę się i już! Kartony uratowały mi życie. 🙂
ja to juz w ogóle czuje sie jak milion dolarów skoro tu o kartonie czytam a złożyłam ten cholerny rowerek trójkołowy chiński z instrukcją w ojczystym języku producenta 😀 ave kobiety składające cokolwiek 😀 Kartony są niezbędnie potrzebne to oczywista oczywistość ale nie sprawia że porządek nastanie. Z praktyki zaczerpnęłam. Ja mam łącznie 12. Różnej wielkości. Papiery i tak w burdelu a kartony służa same sobie albo jako wystrój wnętrza. Ale co tam. Dobry karton nie jest zły 😀
Miszczyni Mishka! 😀 Za rowerek to bym się chyba nie wzięła… Serio to chyba jest tak, że skoro wiem, że na kogoś mogę liczyć to pewne rzeczy na niego zwalam 😉 Niemniej kartony są super i naszą małą biuro-sypialnie pomagają utrzymać w względnym ładzie 😉