Nałóg jest jak su­per ek­stra wy­god­ne łóżko. Wejść jest łat­wo. Zos­tać – przy­jem­nie. Ale jak trud­no po­tem zmu­sić się, żeby z niego wyjść. 

Otwieram drzwi mieszkania w jednym z największych miast w Polsce. Korytarz, kuchnia po prawej i trzy pokoje. W każdych drzwiach zamek. Mieszkanie wynajęte, każdy pokój to lokator lub dwóch. Ostatni pokój schludny albo wręcz pedantyczny. Wystrój w tonacji czarno białej jak i mój rozmówca. Idealnie biała koszula, czarne spodnie. Srebrna biżuteria, bransoletki i drogi zegarek. Na pierwszy rzut wygląda na modela – taki idealny. Wyprasowany i pachnący Hugo Boss.

Kiedy przyjeżdżasz do pracy do innego, wielkiego miasta stajesz się anonimowy. Jeśli masz dobry fach to zawsze znajdziesz pracę. Dobrze płatną. Na początku może dużo nie zarabiałem, ale cały czas szukałem okazji by zmienić pracę na lepszą i kiedy się taka przydarzyła, pracę zmieniałem. Lepsza praca, więcej pieniędzy, więcej możliwości. Młody byłem zaraz po studiach. Nie odkładałem pieniędzy, bawiłem się. Co potrzebowałem to kupowałem. Wynająłem podobny pokój do tego. Stać mnie było by wynająć całe mieszkanie, ale nie lubiłem pustego domu. A wieczorami… No zawsze z kimś można było się napić. Zaszaleć. Wyjść na imprezę. 

Od jednej imprezy właśnie się zaczęło. Spróbuj zobaczysz jak jest fajnie. Boisz się?  Spróbowałem. Pierwsze wrażenia? Jakby mózg wzniósł się poziom wyżej. Miałem wrażenie, że wszystko jest wyostrzone. Co mi się spodobało? To, że dostałem takiego powera… Nie potrzebowałem jeść a w pracy robiłem wszystko 10 razy szybciej i lepiej. Czułem moc. 

Na początku brałem od przypadku do przypadku. Na fajnej imprezie albo jak wiedziałem, że w pracy muszę dać z siebie 1000%. Mała dawka podkręcała mi mózg. Jednak po jakimś czasie złapałem się na tym, że kiedy brałem jedną myślałem już o tym kiedy wezmę drugą. Kiedy jedna dawka przestawała działać robiłem się nerwowy i bolało mnie całe ciało. Szum w uszach… Jakby mózg zaczynał rosnąć i napierać na czaszkę. Ból pchał mnie do brania następnej dawki. 

W pracy okazało się, że to nie tylko ja „pomagałem” sobie. Kiedy to odkryłem to nawet się ucieszyłem. Zawsze był ktoś kto towar miał pod ręka i wyjść do toalety by wciągnąć kreskę można było w każdej chwili. Wciągnąć i błyszczeć przed szefem nowymi pomysłami i podkręcaniem norm. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że ich kierownictwo naćpane ustala normy, które są nie  do zrobienia bo ktoś na białym dopalaczu to wykonał… 

Brałem i w końcu przyszedł czas, że wychudzony organizm zaczął nawalać. Zacząłem też wydawać więcej niż miałem. Zawaliłem projekt w pracy. Zaczęło się psuć. Ja zacząłem się psuć. Generalnie zacząłem się psuć od wzięcia pierwszej dawki. Tak. Naćpany robiłem często to co bym normalnie nie zrobił. Lądowałem w łóżku z kobietami, które w ogóle mnie normalnie by nie interesowały. Naćpany jeździłem do pracy. Naćpany pływałem. 

Czy ktoś próbował mnie powstrzymać. Tak. Mam kilku przyjaciół. Po co to robisz? Pytali. Chcieli mnie skierować na odwyk. Być nawet ze mną gdzieś w jakimś ośrodku. Nie chciałem. Omijałem ich. 

W końcu na jakiejś imprezie, to był jakiś koncert, po wciągnięciu kreski zakręciło mi się w głowie. Inaczej niż zwykle.  Wyszedłem z toalety. Stanąłem pod sceną. Nie opanowałem się i zacząłem rzygać. Wprost na ludzi. Nie panowałem nad ciałem. Ochrona mnie wyrzuciła. Rozdygotany szedłem do domu. Miałem wrażenie, że neony na mnie spadają. Widziałem wszystko jak na filmie. Klatka po klatce. Nie płynnie tylko z przerwami. Człowiek na przystanku siedzi i odpala papierosa mrugam a on papierosa już kończy palić. Poruszałem się jak na ruchomych schodach. Jakby chodnik mnie przesuwał. Taki bezwolny. Dotarłem do domu i cały zapas spuściłem w ubikacji. Myślałem, że umrę tak mi serce waliło i traciłem oddech. To był ostatni raz. Pomęczyłem się chwile, ale rzuciłem to cholerstwo. Nie warto.

Z perspektywy czasu sobie myślę po co mi to było? Ciekawość? Tak ciekawość. Oj głupi byłem. Jak sobie pomyślę ile to razy mogłem życie stracić lub innym zrobić krzywdę, kiedy byłem pod wpływem…  I wiesz co zauważyłem? Narkotyki są w pewnych kręgach modne. Jako dopalacz w pracy. To jest straszne. Nie liczy się człowiek tylko wyniki, zyski, tabelki. Więcej, więcej, więcej. Więcej pracy i więcej zabawy. A kiedy się ockniesz, że nie warto bo jak czegoś nie wykonasz to cię wywalą i zastąpią kimś bardziej wydajnym, może być za późno. Zostajesz bez pracy na głodzie…Często z długami. Często samotny. Nie każdy ma taki charakter jak ja, że da radę odbić się od dna. Znów mam dobrą pracę. Znów mam pieniądze. Ale ja tego chciałem! Chciałem uwolnić się od tego gówna. Tak bo to jest gówno. Gówno podane w pięknym błyszczącym papierku, rozreklamowane jako ambrozja. Gówno, które powoli wciągasz i zaczynasz nim być. Bo czym jest człowiek bez wolnej woli, na wiecznym głodzie, myśląc tylko o tym jak i gdzie wciągnąć czy wstrzyknąć sobie dawkę? Gównem. I ja tym byłem. Chcesz kreskę? Staniesz się gównem. Choć przez chwile będziesz się cieszył jak dziecko, które dostanie cukierek. 

Dziękuje K. za długą rozmowę.

ruchome schody

 

 

 

14 KOMENTARZE

  1. Gratuluję z całego serca wyzwolenia się z tego gówna. A jakie to gówno narkomanii często nie są świadomi. Najbardziej cierpią ich najbliżsi.

    • Coś za coś, niestety nic nie ma za darmo . Czy warto dla paru chwil życia w blasku fleszy i poklepywań Dyrektorów po plecach , stoczyć się i często nie móc już wyjść na prostą?

  2. Przykre jest to, o czym piszesz. Ale to fakt, że są grupy, dla których to jest norma. Kreska ułatwia osiąganie wyśrubowanych wyników. Szkoda, że to myślenie jest tak krótkowzroczne. Gratuluję każdemu, kto zrozumiał, że to nic dobrego i miał wystarczająco dużo siły, by z tym skończyć.

  3. Pewnie. Wciagal kreski, a pozniej spuscil wszystko w toalecie, „pomeczyl sie chwile” i ot tak, od reki uwolnil sie od nalogu. Niezla bajka, ale bujac to my, a nie nas.
    Chyba, ze te kreski to byly z cukru pudru 😀

    • Może za dużo się filmów naoglądałaś i myślisz, ze być uzależnionym to tylko leżeć gdzieś w śmierdzącej bramie ze strzykawką w reku i przestanie jest możliwe tylko w ośrodku. Amfetaminę możesz wciągać parę lat i nikt się nie zorientuje- jeśli CHCESZ rzucisz jak fajki, jest cholernie ciężko, ale się da.

  4. Nie jest napisane,że od ręki. Nie ważne jest jak długo z tym walczył – ważne, że się w nałogu uwolnił. Cała historia działa się na przestrzeni lat…

  5. ja tez wyszlam z nalogu amfetaminowego samodzielnie, bylo bardzo trudno, ale warto! 🙂 dzisiaj jestem mama 2 dzieci, mam kochajacego meza i dobra prace, a tamte 2 lata traktuje jak koszmarny sen.

  6. Fakt. Można wyjść samemu z nałogu. Ja również wyszłam z nałogu „amfetaminowego” SAMA. Bo nie było JUŻ nikogo kto by BYŁ i kto by CHCIAŁ żebym wyszła. Zostałam SAMA,bez mieszkania,pracy,szkoły,rodziny, odwrócili się gdy sypiałam po klatkach schodowych ,mijali na ulicy brudną na głodzie. I mieli w dupie. Czy warto zatem było dalej uparcie ćpać? Nie warto. Mam teraz mając 20 lat „bagaż doświadczeń” którego część osób nie miała „na łożu śmierci” i wiem,że teraz drobne porażki i kłopoty to „pikuś”. I nagle rodzina wróciła,praca jest , dom,mężczyzna. MOŻNA WSZYSTKO jeśli się CHCĘ a Ja CHCIAŁAM …choć łapałam się na tym ,że „może jedna kreska od czasu do czasu nic nie zmieni?” ale i tak NA SZCZĘŚCIE potraciłam kontakty wyprowadzając się z miasta. Choć wiadomo SWÓJ SWOJEGO zawsze pozna nawet w takich małych miejscowościach . I tylko żal MI tych nastolatków ,którzy jarają trawkę albo ćpają amfę dla „szpanu”..kiedyś ,niedługo ten SZPAN się skończy i pozostanie UZALEŻNIENIE. Tak bardzo MI ich żal ,ale co mogę zrobić? Chodzić i głosić „TAK ĆPAŁAM WYRZUĆ TO GÓWNO?”. Zostałabym jedynie wyśmiana.Autorowi wpisu SKŁADAM SERDECZNE I SZCZERE GRATULACJE . POKŁONY ZA PRZEDE WSZYSTKIM ODWAGĘ,ZAJEB*STĄ ODWAGĘ I SILNĄ WOLĘ. Nie każdy ją ma

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.