Prymulka i mirt
Starszy Szkodnik jest w pierwszej klasie i od jakiegoś czasu już dość płynnie czyta. Wypożycza książki z biblioteki szkolnej. Młodszy Szkodnik zazdrościł siostrze, więc zapisałam obydwa Szkodniki do Biblioteki Miejskiej i co dwa tygodnie tuptamy po książeczki. Starszy Szkodnik ostatnio wypożyczył „Plastusiowy Pamiętnik”, czyta na głos Młodszemu.
Dziś wieczór. Wracam po zajęciach i od progu słyszę:
– Mamo! Posadzisz nam mirt i prymulkę?
– Że co?!
– No bo dzieci w klasie z Pamiętnika to przyniosły. My też takie chcemy! U nas w pokoju na parapecie! Mamo posadź nam! Prosimy!
– Czy wy zdajecie sobie sprawę z tego, że wasza matka nawet kaktusa potrafi zasuszyć? Ile razy tatuś fuczy, że kwiatki w domu nie podlane? Chcecie jeszcze dwa na pewną śmierć głodową do domu przywlec?
– My będziemy się nimi opiekować! Naprawdę.
I co ? I wymusiły na mnie obietnicę, że w sobotę pójdziemy do sklepu ogrodniczego. A matka zamiast do zajęć się przygotowywać sprawdza co to za kwiatki…
Ot życie 😉
Mirt to jeszcze kojarzę, ale prymulka?!
Też nie wiem, choć pewnie wiem. ;)Uwielbiałam plastusiowy pamiętnik. 😀
Plastusiowy Pamiętnik jest kultowy 😉 szczerze mnie to cieszy, że Młode wciągnęła ta książeczka 🙂