Zaopiekuj się mną

 

Mężczyzna z psem. To taki zwyczajny obrazek w parku. Dziesiątki mężczyzn ze swoimi pupilami wędruje wijącymi się, zielonymi alejkami. Wiosna zachęca do spacerów. Tak się zastanawiam, kto na takim spacerze jest szczęśliwszy? Pies czy jego pan…

– Zatykałem uszy, czym się dało. Wydawało mi się, że awantury trwały wieczność. Nie, nie wiem,na kogo byłem bardziej zły. Na alkohol, który zniewolił ojca, czy na matkę, która nie potrafiła skończyć chorego związku. Tak na przemian. Raz nienawidziłem jednego rodzica, raz drugiego.

Nie, nie kończyło się na kłótniach. Wiadomo… Dostawałem w skórę, ale kiedyś to było uważane za normalne, że ojciec syna powinien trzymać twardą ręką. Krótko. Miałem niespełna dziesięć lat, jak sprzączka od pasa zraniła mi policzek. Matka bezceremonialnie otarła mi go wacikiem z jodyną. Zapiekło, zabolało i przestało. Sięgnąłem po żyletkę. I to było jak katharsis. Ból, pieczenie, ogień na skórze a potem… błogość. Chwila, kiedy ból mijał była bezcenna. Czekasz na tą chwilę dniami i nocami żyjąc w strachu, nienawiści i wiecznym niepokoju. I kiedy nadchodzi, jest dla ciebie najpiękniejszym momentem w życiu. Ból psychiczny trwał latami. Nie mogłem się od niego oderwać, nie mogłem uciec od chorego związku rodziców, domu bez miłości i zrozumienia. Żyłem od jednej chwili euforii do drugiej. Chwile euforii sam sobie zapewniałem, podbierając ojcu żyletki.

Ręce to swoista mapa życia. Chiromanci na nich widzą podobno naszą przyszłość. Na niektórych dłoniach widać dokładnie przeszłość. Blizny układają się w atlas potyczek, wojen, starć mniejszych i większych. Porażek. Wielu porażek. I zwycięstw.

– Jako pełnoletni chłopak uciekłem do innego miasta na studia. Myślałem, że skończę chorą relację i przestanę uciekać się do, wiesz… To było silniejsze ode mnie. Kilka lat temu zacząłem chodzić do psychologa. Udało się. Nauczyłem się być szczęśliwy.

Mężczyzna w dżinsach i koszuli w czerwoną kratkę. Tarza się po trawie z psem. Szczęście wokoło nich wibruje i tryska jak strzępki trawy.

– Ktoś go porzucił, bo błąkał się z obrożą przy szosie na peryferiach miasta. Przygarnąłem go. To pierwsze stworzenie, jakim się zaopiekowałem. Myślę, że w końcu jestem gotów zaopiekować się człowiekiem…

 

8 KOMENTARZE

  1. To tylko pies powiadasz, a ja ci odpowiem, że czasami pies to więcej jak człowiek.
    Kocham psiaki i niechaj bohaterowi ten zwierzak przywróci wiarę w człowieka.

    Pozdrawiam 🙂

  2. Pięknie opowiedziane. Podobny problem opisuje Rowling w swojej książce „Trudny wybór”. Czasem ludzie, zwłaszcza młodzi tak wyrażają ból duszy, tak krzyczą, że istnieją. Nie każde istnienie znajduje szczęśliwy finał, tak jak w Twoim opowiadaniu…

  3. W wielu ośrodkach w Polsce istnieją ośrodki dogoterapii.Udowodniono, że kontakt z łagodnie ułożonym zwierzęciem niweluje wiele symtomów stresu pourazowego, otwiera nieco dzieci autystyczne i pomaga dzieciom w sytuacji traumatycznych przeżyć. Jak tak bliżej pochylić się z uchem nad ludźmi, wiele wokół nas zranień, traum, nowych początków.Najważniejsze, że Twój bohater „odnalazł własną drogę”. Dobry tekst, poruszył mnie bardzo.Dziękuję, Avo:)

  4. To pokolenie, które za młodu wiedziało, że dostać klapsa to normalna sprawa.
    To pokolenie, które wiedziało, że któryś wój ciotkę i dzieci bije i to normalne, w każdej rodzinie jakiś alkohol jest.
    To pokolenie, które uczone było się nie skarżyć, inni na pewno mają gorzej.
    Tak, to my.
    Cieszę się, że umiesz być szczęśliwym człowiekiem.
    Ja wciąż do tego dążę 🙂

  5. Miałem kiedyś psa przez 9 lat i kiedy przyszedł czas, że musiałem zdecydować żeby go uśpić, powiedziałem sobie, że nigdy więcej nie chce mieć pupila. To było ciężkie przeżycie i nigdy nie chciałbym go powtarzać.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.