Nic nie będę robiła…
Niedziela, pora obiadowa. Szkodnik Młodszy leży na kanapie.
– Nic nie będę lobić dziś. Nic.
– Nic zupełnie? A jeść? – Pyta Prywatny Wiking.
– No jeść będę!
– A pić?
– Helbatki! Tak będę!
– A na rowerku pojeździmy?
– Tak! Na lowelek! Choć tato! – I zrywa się Szkodniczek z kanapy natychmiast.
– Miałaś nic nie robić – wtrącam.
– Przemyślałam splawę, nic nie lobienie jest baldzo męczące, nie to co lowelek!
Ot życie 😉
no i szkodnik się jednak zmotywował..nie ma to jak propozycja taty co do lowelka :d
Bo nic nie robić jest naprawdę meczące, nawet w moim wieku…
I tak oto dziecko, całkiem bez spinania, potrafi wpaść na to, co staremu koniowi zajmuje lata całe 😉