Historia jednej miłości…
Póki śmierć nas nie rozłączy.
Stało się.
Na zawsze razem.
Zachłyśnięta szczęściem tańczyła w białej sukience do rana.
Cudowny, wspaniały jest jej, tyko jej!
Powiedział Tak!
Powiedział, że ją kocha i będzie kochał na wieki. Ze szczęścia drżała, płakała
i chciała krzyczeć. Pobiegła nad Rzekę i zawołała: Jestem kochana! Woda
słowa poniosła chętnie. Piękne słowa pełne niewysłowionego
szczęścia. Echo z pobliskich gór dołączyło się do zabawy i zaczęło
lekko powtarzać: jestem kochana, jestem kochana, jestem kochana…
Łzyradości wpadły do Rzeki a ta przyjęła je jak swoje rodzime krople,
otoczyła siostrami i zabrała w podróż do morza. Słońce połaskotało
jej piegowaty nos i przymrużyła zielone oczy pełne szczęścia.
Pobiegła do niego. Zielonooka kwintesencja szczęścia na chudych nogach,
otoczona welonem włosów.
16 lat później
Wysłała tylko jednego smsa „Kochasz mnie jeszcze?”
Nie otrzymała odpowiedzi.
Wrócił, zajął się dziećmi jak zawsze. Nie,
nie kłócili się, prawie nigdy. Zielonooka czasem podniosła głos, ale
to i tak nie miało sensu. Połykając łzy samotności,które starannie
ukrywała tłukła kolejne szklanki… Nikomu się nie skarżyła bo po co?
Kto ją zrozumie? Taki świetny facet, nie pije, nie bije i kocha dzieci.
Kocha dzieci. Kropka. Koniec.
Poszła nad Rzekę. „Nie jestem kochana!” Przewrotne echo odpowiedziało:
jestem kochana, jestem kochana…
Łzy rozpaczy polały się jak dwa
wartkie strumienie, złączyły się z Rzeką i otulone siostrami kroplami
popłynęły do morza. Zielonooka przez moment zapragnęła by popłynąć
z nimi. Jednak podniosła się, starła włosami ostatnie łzy, popatrzyła
na góry i wyszła z Rzeki. Wróciła do domu. Dzieci nic nie muszą
wiedzieć. On jest świadomy, że zielonooka nie ma rodziny, pieniędzy na
tyle by spakować się i odejść. Ona jest świadoma, tego że dzieci
nigdy nie zostawi.
Zostanie.
Nadal będzie połykać łzy i tłuc szklanki.
Rzeka będzie jej najszczerszą powierniczką.
A echo będzie zielonooką kochać.
Aż śmierć ich nie rozłączy.
Amen
Zdjęcie Matka Polka Ateistka
Zielonooka,spotka na swej drodze kogoś kto znowu zacznie jej mówić ,że ją kocha i nad rzekę będzie z nim chodziła.Zielonooka pójdzie do pracy ,dzieci zrobią się dorosłe i pójdą z domu. Ona będzie już niezależna finansowo,zacznie o siebie dbać a szklanek już nie będzie tłukła, bo nie będzie już ich myła, w domu będzie mało kiedy…..wtedy on sobie przypomni sobie ,że kiedyś tak się kochali ale jej już nie będzie.
Święte słowa mojej poprzedniczki, z którymi w większosci się zgadzam! Może tylko z jednym wyjątkiem, że tym, który znowu zacznie jej mówić,że ją kocha będzie on – wciąż ten sam.
Ps. Mam nadzieję, ze Dzień Kobiet mimo wszystko był udany.Zdrówko! Wieczorem wypijam lampkę wina z myślą o Was….
Przepięknie opowiedziana historia. Przesmutna. Jak to jest, że dziś kochamy a jutro już nie, bez powodu … Wiemy, że to się zdarza ale nigdy nie jesteśmy na to gotowi, zawsze ktoś płacze.
być może jest ktoś kto na zielonooką czeka i tęski nawet do niej, ale co z tego, skoro ona tkwi z tym, który jej nie kocha i kochać nie będzie, obydwoje ranią się i męczą, są oczywiście dzieci, te cierpią na rozwodach najbardziej, czasem nigdy nie zapominają doznanych krzywd (opuszczenia), wybór jest trudny, przyznaję, jakaś ofiara poniesiona zostać musi