Kiedy dziecko ma zaufanie do matki, niesie to z sobą konsekwencje…
Starszy Szkodnik odrabia lekcje.
– Mamo, pomóż!
– Oj, dziecko! To proste, przeczytaj zdania i pokoloruj te, które są prawdziwe. Pierwsze jest jakie?
– Prawdziwe!
– No, i drugie, i czwarte… – I niewiele się zastanawiając, zaczęłam stawiać „ptaszki” przy prawidłowych zdaniach. A niech ten Szkodnik szybko skończy i idzie na śnieg korzystać z dzieciństwa.
– Pomalowałaś? I super! Co teraz?
– Mam ułożyć zdanie z tych wyrazów, o tych, na końcu prawidłowych zdań.
Szkodnik ułożył. Odrobił zadanie z matematyki. Sprawdzam wyniki i widzę błąd w ćwiczeniu z układaniem wyrazów.
– Dziecko moje, pierworodne, błyskotliwe i inteligentne! Błąd, dziecko, zrobiłaś…
– Ale mamo, to ty tak zaznaczyłaś!
– Dziecko rozumne sprawdza takie rzeczy. To TY MASZ MIEĆ PEWNOŚĆ, że wszystko jest poprawnie.
– Mamo, ale to ty zaznaczyłaś, a ja MAM DO CIEBIE BEZGRANICZNE ZAUFANIE!
I zbiła mnie tym argumentem z pantałyku…
No teraz, to Ty sprawdzaj samą siebie po trzy razy, jak pielęgniarka przed leku podaniem 😉 Za duża odpowiedzialność na tobie spoczywa…
Takie prawdziwe, że nie ma się nad czym rozwodzić:)