Siła przekonywania
Miałam intensywny tydzień. Dziś konferencja, fotografia artystyczna i na koniec jeszcze grafika. Około dziewiętnastej spod uczelni zgarnął mnie Prywatny Wiking celem nabycia produktów spożywczych w Biedronce.
– Co zaglądam do lodówki to tylko światło! Jaja i marchewka. Jak z tego coś ugotować?
– Marchewkę ugotuj, z jajami!
Jak się ma zajętą kobietę, czasem tak bywa 😉
Wędruje po sklepie, za mną PW krok w krok z wózkiem. Pochylam się nad chłodnią. Kątem oka rejestruję po lewej obecność człowieka znaczy się PW.
– Wiesz, może by tatara zrobił. Nie masz ochoty? Co prawda nie wiem, czy to mięso rzeczywiście dobre, ale jakby kielicha do tego strzelił to w razie „w” wódka zarazki wybije. Jaja świeże jeszcze w domu są. Na ostro tak by go dopieprzył, lubczyku dodał… Do tego bagietkę przypiekł z czosnkiem niedźwiedzim i masłem. To jak masz ochotę? – Nawijam z nosem w chłodni, szukając tatara z najdłuższą datą ważności.
– Przekonała mnie pani! Poproszę tatara z wódeczką.
Odwracam się, a tam obcy zupełnie facet. Przygląda mi się z uśmiechem od ucha do ucha.
– Ups…
– Ma pani siłę przekonywania!
– Myślałam, że to mój…
– Szkoda…
Ta mam siłę przekonywania… Zrezygnowałam jednak z tatara. Teraz jak będę pochylać się nad chłodnią, to w zupełnej ciszy.
I już 😉
Mięso jadam rzadko, ale Twoja propozycja faktycznie zabrzmiała apetycznie, aż narobiłaś mi smaku na tatar, którego wieki nie jadłam…
Czasem i na mięsko trzeba się rzucić 🙂
Bo jak mówią mądrzy z ludu.. pochylona kobieta potrafi przekonać mężczyznę do wszystkiego 🙂 jak widać nawet zupełnie obcego 😉 Ciekawa jestem co na to wszystko PW 😉
Na szczęście był daleko 😉 Jeszcze mu o tym nie opowiedziałam a bloga nie czyta 😉
Witaj ! świetny blog 😉 Trzymaj tak dalej.