Wywiadówki są bardzo pouczające
Udałam się wczoraj na wywiadówki do Szkodników. Nie chciało mi się iść (jak zwykle), ale stwierdziłam że może dowiem się czegoś, czego nie wiem o moich dzieciach. I dowiedziałam się!
Ale po kolei. Szkodniki kochają swoje wychowawczynie miłością szczerą i zrozumiałą dla mnie zupełnie. Nauczycielki są rzutkie, konkretne i mają pozytywne nastawienie do dzieci.
I z tej miłości moje dzieci robią rzeczy niezwykłe!
Ot, chociażby Młodsza. Jako uczeń klasy pierwszej Młodszy Szkodnik ma ocenę opisową. Przyglądam się ocenie i czytam. Raz, drugi, trzeci…
Dbałość o porządek: umie utrzymać ład i porządek wokół siebie.
Borze szumiący! Moja latorośl, która nie cierpi sprzątać, której rzeczy, a zwłaszcza ubrania prowadzą nagminnie koczowniczy tryb życia, utrzymuje ład?
– Dziecko drogie! Jak to możliwe? W waszym pokoju bałagan jak sto bandytów, a w szkole?
– No wiesz mamo, w szkole to inna bajka. Jedna półka, jedna ławka.
– Jak to inna? Jedno biurko i kilka półek. Jutro ogarniasz pokoik!
Myślicie, że ogarnęła? Oczywiście, że nie!
Starsza natomiast z matematyki dostała na półrocze 3,5. Jak to możliwe, zastanawiałam się, bo skąpa i umiejąca liczyć niczym przysłowiowy Żyd. Pojęcie przestrzenne również ma. Ba! Nawet odróżnia prawą stronę od lewej, nie to co matka… No i codziennie liczy na dotacje od matki, niekoniecznie w formie monet. Wersję papierową środków pieniężnych również przyjmuje pełna zapału! Nawet niekoniecznie musi to być rodzima waluta.
– Dziecko, skąd ta trójka?
– Oj, mamo stres na kartkówkach mnie zżera i mam słabsze oceny.
– Nie masz czym się stresować, tylko kartkówkami!
– A wiesz co mamo? No rzeczywiście nie mam!
Ot, życie 😉