Apetyczna matka…
Szkodniki wróciły z pola. Jak małe bałwanki, całe w śniegu. Policzki czerwone! Temperatura na zewnętrznym minus kilkanaście stopni.
Zaczęły się przytulać do mnie, by się ogrzać. Dotykają moich policzków (ała!) i wsuwają rączki w moje rękawy.
– Mamo! Jak ty ślicznie pachniesz!
– Dziękuję. – To nowe mydełko waniliowe, pomyślałam.
– Naprawdę ślicznie! Jak… Jak kotlecik!
No to chyba jestem apetyczna ;), przynajmniej w oczach dzieci 😉
Mydełko waniliowe, to powinnaś raczej pachnieć jak pączuś 😉
Pewnie przez obiadek, smażeniem cebulki przesiąkłam 🙂
Zapachy dzieciństwa: mama pachnąca kotlecikiem;)
Moje dzieci tez tak mówiły… pachniesz jak obiadek:)