Kabhi Khushi Kabhie Gham
Zajęcia mam do ósmej wieczorem. Siedzę na składzie DTP i około osiemnastej dostaję smska:
– Mamo, pomocy nie wiem jakie są państwa w Azji!
Dziecko me pierworodne, samo odrabia lekcje. Wracam do domu i zaczyna się.
– Dziecko, masz globus.
– A! Zapomniałam!
Wpatruje się i spisuje nazwy państw.
– Mamo, mam napisać, co zachwyca mnie mnie w Azji.
– To pisz!
– Ale ja nie byłam jeszcze w Azji!!!
– Nie musisz być w danym kraju, miejscu, by cię zachwycało!
– Nie… Ty twierdzisz, że jeśli coś ci się podoba musisz to zobaczyć, dotknąć i posmakować! Zwiedzić i poznać kilka słów autochtonów!
– Tak jest najprzyjemniej. Niestety na razie w Azji nie byłaś i ja nie byłam. Hmm… Ale jak byłam w ciąży, nosiłam cię pod sercem oglądałam jeden film. „Czasem słońce, czasem deszcz”.
– Włączmy go mamo, może mnie zainspiruje!
– Nie! Ciocia! Ciocia A! Była w Indiach. Pamiętasz? Oglądaliśmy zdjęcia prawie do rana. W Indiach jest kolorowo, autobusy są przepełnione i okropne dziury w drogach.
– No tak! Kobiety mają kropki na czole i mają takie fajne święto. Obsypują się kolorowym proszkiem.
– Właśnie święto Holi.
I Szkodnik odrobił zadanie.
Prawie noc.
– Mamo, a fajny ten film?
– Już kiedyś go oglądałaś. Mnóstwo tańca i kolorowych strojów. Jak byłam w ciąży to oglądałam go setki razy. Taki syndrom ciążowy miałam.
– To straszne.
– Co straszne dziecko?
– Te syndromy ciążowe. To jakbyś czytała Harlequiny… Cud, że na ludzi wyszłam i Astrid Lindgren lubię…
Poczucie humoru po mamusi! 🙂
Haha! Słodkie <3 Uwielbiam czytać domowe dialogi 🙂
Twoje dzieciaki mają nietuzinkowe skojarzenia, powinnaś te wszystkie historyjki zebrać i wydać drukiem 🙂
Zbieram, zbieram 🙂
Ubawiłam się tym syndromem ciążowym :), a przede wszystkim komentarzem do niego – rzeczywiście, jak tu po Bollywoodzie wyjśc na ludzi… A swoją drogą lekko bez sensu zadanie – młoda ( i TY) ma rację, że trzeba zobaczyć, by zachwyciło…
Syndrom ciążowy? Ciekawe jaki moja mama miała…
To cię podsumowała 😉 ale humorek po kim oddziedziczyła ?:D