Są takie chwile, kiedy brak słów
Dziś Ogólnopolski Dzień Dawcy Szpiku. Dostałam zaproszenie do Warszawy na spotkanie dawców. Niestety z kilku powodów nie pojechałam, ale obiecałam, że choć parę słów od siebie napiszę na blogu.
To piszę.
A właściwie piszę zdanie, czy dwa i naciskam Delete.
Bo w sumie co mam napisać? Trudno mi wyrazić swoje uczucia. Od oddania szpiku minęło dwa i pół roku. Czy to coś zmieniło w moim życiu? Z jednej strony tak. Żyję ze świadomością, że jednak coś mi w tym życiu wyszło naprawdę dobrze. Jedna z moich małych decyzji (rejestracja w bazie DKMS) przyniosła skutek z wielkim hukiem. Dwa lata żyłam w niepewności, czy moja Bliźniaczka wyzdrowieje. Jakie to uczucie?
Pamiętacie czasy listów. Normalnych zwykłych kartek, zapisanych odręcznym pismem? Jak człowiek wypatrywał listonosza i z ciekawością rozrywał kopertę? Jakie wiadomości, wydarzenia będą w środku opisane.
Podobnie czekałam na spotkanie z Bliźniaczką. Wiedziałam, że jest, krew z krwi mojej 😉 Ale jak wygląda, jakim jest człowiekiem, było dla mnie jedną z największych zagadek. Większą niż Trójkąt Bermudzki.
Zagadka w kwietniu została rozwiązana. Martina i ja spotkałyśmy się. To zarazem piękne i dziwne uczucie. Nigdy bym nie pomyślała, że coś takiego mnie spotka. Rozmawiałyśmy ze sobą dwa dni. W ciągu dwóch dni Martina przekazała mi historię swojej dramatycznej walki o życie. Nie tylko dla siebie walczyła. Jej synek jest rówieśnikiem Szkodnika Młodszego. Miała rodzinę, miała dla kogo żyć. Martina jest zdrowa i prawdopodobnie w grudniu spędzimy razem kilka dni.
I druga strona. Czy to mnie zmieniło?
Dwa i pół roku po oddaniu szpiku jestem zdrowa. Oddanie komórek macierzystych nie wpływa na nasz organizm i jego funkcjonowanie.
A poza tym… Poza tym nadal jestem zakręcona jak dzik na szyszkach. Nadal tańczę w kuchni, na zmianę przypalając potrawy bądź przyrządzając takie cuda, że dech zapiera. Nadal wzdrygam się na widok pająka, nadal nie rozróżniam prawej i lewej strony, nadal mówię co myślę i ilość tych co mnie nie lubi rośnie w takim samym tempie, jak ilość tych co mnie uwielbia. Nadal jestem nieidealną matką. I nadal uwielbiam blask księżyca… Nic się nie zmieniłam.
Jako wolontariuszka biorę udział w rejestracji potencjalnych dawców. Lokalnie. I z jednej strony cieszę się, kiedy przychodzą zarejestrować się osoby świadome. Nie raz pary trzymające się za ręce. To jest jak ślubowanie: chcemy od teraz być gotowi pomóc, temu kto nas potrzebuje. Przeżyłam wiele wzruszających chwil.
Jednak… Jednak zdarza mi się słyszeć: nie zarejestruję się, nikt mi nigdy nie pomagał i ja nikomu pomagać nie będę.
Ręce opadają. Niektórym tak trudno zrobić, ten pierwszy krok…
Dziś Dzień Dawcy. Życzę wszystkim dawcom jak i sobie, żeby spełniło się ich jedno największe marzenie! Pokonali kiedyś obawy, stawili się na baczność, więc należy im się.
Uratowanie życia jest jak zjedzenie bułki z masłem. Proste i na wyciągniecie ręki. Naprawdę.
Tylko że jak ma się to świadomość, że uratowało się życie konkretnej osoby to, to już nigdy nie zasypia się bez błąkającego się w kącikach ust uśmiechu. I już nigdy nie przestanie się o tej sosbie myśleć, jak o dzieciach.
Nie zdelejtuje tego tekstu. Nie będę poprawiać przecinków. Zaraz wyruszę na zakupy i zrobię sobie coś pysznego. Nie kilogram popcornu. Tak, tak nie tylko sobie… Wyślę Martinie zdjęcie Szkodników z przedstawienia w szkole. I uściskam wirtualnie. Muszę mieć długie ręce, aż na 600 km 🙂 Jutro się obudzę do codziennych obowiązków. Z humorem podejdę do życia, choć niekoniecznie wszystko u mnie różowe.
Bo wiecie.
Uratowanie życia jest jak bułka z masłem.
Zjesz i nic się nie zmienia. I zmienia się wszystko.
Edyta, dziękuję. Piękny tekst i sama prawda.
Napisałaś tak, że buty spadają z wrażenia. Pięknie, wzruszająco, filozoficznie nawet.
Myślę, że powinni to przeczytać wszyscy wątpiący…uściskaj bliźniaczkę 🙂
Edyta śledzę Twoją historię, właśnie tę… Jest cudownie i po raz któryś podkreślam, jesteś cudowną mamą i żoną 🙂 tak trzymaj!!!
Wzruszyłam się czytając Twój wpis. Jesteś bardzo dobrą osobą, która zna wartości mające znaczenie w życiu. Pozdrawiam Cię cieplutko:-)
Zgłosiłam się, ale niestety nie mogłam byc potencjalną dawczynią. To wspaniałe, że nią jesteś.
Kiedy czyta się takie teksty to serce rośnie…
Aż łezka się w oku kręci. Piękny tekst, piękne czyny!
Pierwszy raz miałam okazję poznać (nawet wirtualnie) kogoś, kto został dawcą szpiku. I jestem oczarowana. Zainspirowana. Od dawna myślę o zarejestrowaniu się w bazie. Nie ukrywam, że boję się. Ale takie historie jak Twoja pozwalają pokonać strach. Pozdrawiam!
Thanks guys, I just about lost it looikng for this.
OLA ELABORO MANUALIDADES EN FOAMY COMO DULCEROS CENTROS DE MESA ,INVITACIONES ,CERVILLETEROS ,DISTINTIVOS Y MAS , PRECIOS MUY ACCESIBLES Y DISEÑOS SUPER ORIGINALES VISITAME GRACIAS BYE
[…] Życie jest niezwykłe. Każda chwila jest jak cząstka domina w wielkiej układance. Klocek którego dotkniesz i przewrócisz w wybranym kierunku, przewraca następne. Chwila dotyka następnej chwili i wywołuje efekt zmiany obrazu ułożonego z klocków, które widzisz. Te efekty czasem są wzruszające. […]