Zwyczajnie
Wczoraj do drugiej w nocy pakowałam w słoiki paprykę i ogórki, podczytując „Ch***ową panią domu”.
Co tam cztery godziny snu. Wstanę niczym rześki skowronek, o szóstej rano. Ubiorę się w coś ładnego, makijaż zrobię i włosy uczeszę. Od 8.15 miałam być na uczelni, na konferencji.
Szósta rano. Budzik. Bach. Pośpię jeszcze 10 minut.
Budzę się. Jasno. Nosz… 7:50!
Jestem zdolna! O 8:15 byłam na uczelni!
Dobrze, że w nocy w nocy wrócił Prywatny Wiking i zajął się Szkodnikami.
Dałaś radę!
Podziwiam, bez dwóch zdań !!!