Ostatnio Ania Sakowicz szukała tytułu dla swojej nowej książki. Na jej blogu zapachniało kawą i cynamonem. Kawa jak każdy wie, jest dobra na wszystko. Sama uwielbiam peeling kawowy… Zwłaszcza rano, zanim Szkodniki wstaną, prysznic i mazianie się pachnącą kawą (fusami z ekspresu) z dodatkiem kilku kropel olejku waniliowego… Eh!
Ostatnio poszłam „na łatwiznę” i zrobiłam mydełka kawowe.
Do foremek wsypujemy kawę. Fusy wcześniej wykorzystane i wysuszone, nieco mniej drapią niż świeżo mielona kawa. Kawę wymieszałam z cynamonem. Wszystko robię na oko… Szklanka kawy, łyżeczka cynamonu na 6 średnich mydełek. Bazę glicerynową transparentną rozpuszczam w kąpieli wodnej. Dodaję kilka kropel olejku waniliowego. Zalewam kawę. Zostawiam do zastygnięcia. Gotowe 🙂
Mydełko drapie. Zastępuje drapaczkę, skrobaczkę, ewentualnie faceta. Można nim myć buzię, zastąpi piling. Świetnie sprawdza się w kuchni. radzi sobie z zapachem cebuli, czy innych podobnych, na dłoniach.
Uwaga! Mydełka przypominają czekoladę!
Położyłam je na biurku, celem zrobienia fotki:
– Mamo! Tyle czekolady? Jak mogłaś przed nami, to dobro ukrywać?
– Dziecko spróbujesz, zjesz i się spienisz!
– Hę?
– To mydełka są, Szkodniki!
– Tak słodko pachną! To nie w porządku, żeby matka tak własne dzieci zwodziła…
O! Taka nietopra jestem! 😀
Omg, naprawdę wyglądają jak czekolada… jak Bounty 😀
A pachnie 😀 Tylko gryźć 😉
Świetny pomysł na domowe mydelka:D Uwielbiam wszystkie czekoladowe produkty kosmetyczne! Te mydełka na pewno trafiłyby w moje gusta 🙂