Bezzębnie
Szkodnikowi Starszemu wypadł następny ząb. Zachwycona schowała go wieczorem pod poduszkę. Przyjdzie Wróżka Zębuszka, ząb zabierze i zostawi jakiś pieniążek. Szkodnik pochwali się Filipowi, Przyjaciółkom do emerytury, ząbek schowa do skarbonki i jak zwykle będzie szczęśliwa.
– Mamo, a do ciebie przychodziła Wróżka Zębuszka?
– Nie. Za moich czasów Wróżki miały urlop.
– O to szkoda. A co robiłaś, jak ci zęby wypadały?
– Jadłam kiełbasę. Zwyczajną.
Na myśl o dawnej zwyczajnej, dobrze doprawionej, wiszącej na ostrych hakach sklepu mięsnego, pachnącej jak sto bandytów… O kolejkach, za tą zwyczajną to już nie wspomnę, zrobiło mi się błogo i przyjemnie. Bezwiednie na moją twarz wylazł szczery uśmiech.
– Jak to jadłaś?
– Normalnie, jadłam. Przegryzałam kiełbasę maczaną w musztardzie, zagryzałam bułką i już. I jak ząb się ruszał to z tą kiełbasą go połykałam. Po prostu.
– O matko! I co?
– I nic. Dalej jadłam kiełbasę…
Uśmiech mojego dziecka bezcenny! Bezzębny! Bezbłędny!
😀
Ha, ha 🙂 Dobre. 🙂
Smakowicie :-))))))
😀 ha, ha, ha!
[…] Szkodników przyszła Przyjaciółka do emerytury i zaczęły się bawić lalkami. Generalnie Młodsza z Przyjaciółką. Bawiły się w pokoiku, […]