Co robią matki o 22:16
Wąchają. A przynajmniej jedna. Ale po kolei.
Przeleciał mnie wiatr. Przewiało mnie jak sto bandytów i zatkało mi nos. Brak gorączki, dreszcze i zero możliwości oddychania przez nos. Dzieci dostały dyspensę na dłuższe wariowanie więc korzystając z okazji robiły co chciały. Ja popijałam ziółka a sąsiadka herbatkę. Rozmawiamy, zaczynam szykować jakieś kanapki wiecznie głodnym Szkodnikom. Sąsiadka stoi obok mnie w kuchni i pociąga nosem. Znaczy wciąga powietrze. Próbuje ją naśladować, ale zupełnie mi to nie wychodzi.
– Śmierdzi tu coś…
– Gdzie? Nic nie czuje! Bo i jak…
– Mamo, mamo to w pokoju coś cuchnie!
Nosz… Akurat teraz, kiedy mam nos zatkany! Jak zlokalizować to coś! Zaczynamy z sąsiadką i dziećmi przeszukiwać pokój dzieci. Najpierw logicznie. Plecak. Tam może być stara kanapka np.
– Kanapka by raczej zzieleniała i się rozsypała. – Rezolutnie stwierdza sąsiadka, przywołując wspomnienie słynnej niebieskiej kanapki.
Przeszukujemy dalej. Biurko, pod biurkiem, nad biurkiem, każdą półkę, pudło z zabawkami, zaczynam nawet zaglądać za książki na półkach… Otwieram okno, by sprawdzić czy aby to nie z zewnątrz jakiś smród nie dobiega. Nie. Dzieciaki zanurkowały w chomikach i tam też nic nie znaleziono. No może poza jakąś lalką szukaną od miesiąca i ulubionym długopisem, który gdzieś się zgubił.
W pewnym momencie sąsiadka zagląda do… śmietnika na papierki, stojącego pod biurkiem.
– O matko! To to!
Okazało się, że Szkodnikom wylało się mleko i pościerały je ściereczkami papierowymi. Ściereczki, w końcu to papierki, wrzuciły do kosza pod biurkiem. A mleko jak to mleko skisło… Kto to widział śmieci szukać w koszu na śmieci 😉
Dzwoni telefon.
– Jak tam dziewczyny, co robicie?
– Wąchamy?
– Co?
– Skisłe mleko.
– Sąsiad musimy wracać do domu! Nasze kobiety z tęsknoty robią już naprawdę dziwne rzeczy!
Ot życie 😉
ps Sprawdza się powiedzenie: kto ma pszczoły ten ma miód, kto ma dzieci ten ma smród. 😀