Szepty dzieciństwa, czyli nic się nie stało…
Przeczytałam jednym tchem. Przypalając ciasto i gotując niedosolone ziemniaki. W jednej ręce książka w drugiej łyżka. Nie mogłam się oderwać. I nie oderwałam się.
„Nic się nie stało” I stało się wszystko. Niby nic, a tak wiele. Radość, smutek, śmiech, łzy, nadzieje, rozczarowania, euforie i stany depresji. Baśka, główna bohaterka, jest targana przez życie jak wiele z nas. Jak wiele z nas wciąż marzy i pracuje na to by odbić się od… Właściwie nie od dna, a od własnego dzieciństwa. Od pamięci o destrukcyjnej i toksycznej matce. Od szarości dnia codziennego. Od nałogu z jakim zmaga się jej ojciec. Jak wiele z nas, chce być zauważana nie tylko jako matka czy pracownik, a jako kobieta. I jak wiele z nas, czasem staje się bardzo naiwna i ufa tym, którym nie powinna. Próbuje zmienić swoją rolę służalczej żony i matki na rolę kobiety i kochanki. Wpada w pułapkę uzależnienia od zakupów. I wpada w również w ramiona… Inne niż męża.
Dzieciństwo powinno być trampoliną złożoną z zaufania, miłości i szacunku. Baśce takiej trampoliny zabrakło a mimo to… Nic się nie stało. Czy aby na pewno nic się nie stało? Jak długo wydarzenia z dzieciństwa odbijają się echem w naszym życiu? Przeczytajcie sami.
Warto!
Anna Sakowicz
„Szepty dzieciństwa”
Wydawnictwo Szara Godzina’ 2015
liczba stron: 304
książkę można zamówić tutaj.
Mój egzemplarz dostałam od blogerki z Poziomkowego Wzgórza i wysyłam do Niematkowa.
Dziękuję z całego serca. 🙂
Czyli to nie harlekinowe różowości skoro polecasz. Zachęciłaś mnie 🙂
Piękna recenzja, nie każdy potrafi zachęcać do czytania, Tobie się udało!
😀 bo warto- główna bohaterka jest taka………rzuca na stos emocji – od zabicia po przytulenie 🙂