Głodny jak Szkodnik
Starszy Szkodnik je raz dziennie. Rano zaczyna a wieczorem kończy. W pierwszej klasie ma po 5 lub 4 lekcje czyli 4 lub 3 przerwy.
Codziennie zabiera do szkoły dwie kanapki, jabłko lub banana a do tego dostaje złotówkę czy dwie i jak nadal jest głodna to kupuje rogalika lub coś innego… Oczywiście na świetlicy pożera pełny obiad razem z deserem lub owocami. Kiedy wraca do domu od progu pyta się co będzie na obiad! Potrafi zjeść dwa następne dania a około osiemnastej życzy sobie podwieczorek i o dwudziestej jemy kolacje.
– Dziecko jesteś już długa jak miesiąc a cienka jak wypłata!
– Matko! Długość mierzy się w centymetrach!
– Dziecko, a to co pochłaniasz w tonach!
– Oj matko!
– Oj córko!
——
Szkodnik kocha brokuły zapiekane pod beszamelem. Przynajmniej raz w tygodniu staram się je przyrządzać tak jak lubi. Zwykle kupuje dwie sztuki dla Szkodnika i jedną dla reszty społeczeństwa… Parę dni temu:
„- Mamo, głodna jestem! – oznajmia Szkodnik o ósmej rano. Zrobiłam kanapki. O jedenastej powtórka z rozrywki. Teraz wcina DRUGIEGO brokuła zapiekanego pod beszamelem.
– Mało tego… Następnym razem mamo kup tyle brokułów ile mam lat.”
——
– Musisz tyle jeść?
– Jestem głodna!
– To niemożliwe by być głodnym po dziesięciu minutach od zjedzenia dwudaniowego obiadu!
– Sama mówisz, że nie ma rzeczy niemożliwych!
Ot życie! 😉
Pójdę z torbami…. Albo zacznę hodować brokuły!
Jak byłem młody to mama mi mówiła „Ciebie to ani żywić ani ubierać”. Co się dziwić, jadłem jak nie przymierzając Twój Szkodnik, a ubrania szybko się na mnie zużywały 😀 Mało tego często jadłem całym sobą, więc ziemniaki były na ramieniu a zupa na rękawie 😀