Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć… Pięć, sześć?
Jestem zmęczona. Dziś pół dnia spędziłam na telefonie szukając osób z odpowiednia grupą krwi dla znajomego chorego na białaczkę. Miałam dzień wolny od zajęć, jednak intensywny… Szkodniki ogarnięte (jestem sama z nimi…), zasypiają przy audiobooku. Weszłam na chwilę do wanny.
– Mamo, możemy położyć się do twojego łóżka? Tam naprawdę szybciej zaśniemy!
– No dobrze!
Wyszłam z wanny, wymyziałam się balsamem o dziwo do ciała a nie pastą do zębów, ubrałam różową piżamkę z Hello Kitty i usiadłam na rozłożonej kanapie. Otworzyłam laptopa, coś tam jeszcze załatwiam. Moja jedna ręka wędruje pod kołdrę. Mam zwyczaj pomyziać stópki. Po prostu kocham stópki swoich dzieci, a one przyzwyczaiły się – zwłaszcza jak są chore, prosić o masaż stóp. Akupresura jest niezwykła i przyjemna.
Jedna stópka, druga, trzecia, czwarta, piąta. Piąta?! Szósta?!
Nosz… Chwila relaksu w wannie i zapomniałam, że koleżanka Szkodników na noc została.
I jak cudnie teraz te trzy maluchy razem śpią!
Ot życie!
Ot roztargniona matka…
No nieźle! Dodatkowe nogi. 🙂 Życzę porządnego byczingu!. 😀
To Ci niespodzianka. Z takimi Szkodnikami nie sposób się nudzić 😀
Hah, moje szkraby też wolą zasypiać w moim łóżku 😀 dodatkowe stópki musiały być zaskakujące 😀