Piosenka o jeżyku…
Jestem niskociśnieniowcem. Kocham kawę. Kocham słodycze. Ostatnio uparłam się, że schudnę i nie jem praktycznie nic słodkiego od 15 września (nic poza jedną DKMS-ową krówką, i ćwiartką kosteczki czekolady, co nią zostałam poczęstowana przez kolegę z roku, znaczy się całą kostką czekolady mnie poczęstował a nie ćwiartką, sama ćwiartkę uszczknęłam). I ten brak słodyczy i kawy mnie czasem otumania bardziej niż zwykle…
Ot wracam po zajęciach i jakoś tak wyszło, że dzieci z sąsiadką zostały, a ja i Prywatny Wiking skoczyliśmy na zakupy. Wracamy. Prywatny Wiking opowiada:
– Ostatnio Młodszy Szkodnik śpiewa wciąż piosenkę o jeżyku. Siedzi z tyłu i śpiewa. Jedziemy kiedyś razem , a jak ciebie nie było, to wtedy i mówię do niej, że może wystarczy, tatuś sobie puści swoją piosenkę. Puściłem Prodigy to co teraz leci i mówię, że to tatusia piosenka o jeżyku. – Tato, ale to jest po angielsku! I teraz jak jedziemy gdzieś to Młoda prosi o piosenkę o jeżyku po angielsku.
Patrzę przed siebie i słucham. Słucham. I się odzywam.
– Ale to nie jest piosenka o jeżyku raczej…
PW zachodził się ze śmiechu do północy. Wkręcić czterolatkę jest fajnie, ale jej matkę… 😀
Ot życie 😉 Ot ja blondynka 😉
–
Też
Też się uśmiałam. Już sobie Was wyobrażam ….
Ale za to chyba nauka angielskiego nie poszła w las, bo to nie jest piosenka o jeżyku – raczej…:-)
oj przebiegły ten Twój Wiking 😉
Witam serdecznie,
Pozwoliłam sobie nominować ten blog do zabawy Liebster Blog Award. Dziękuję za świetnego bloga, a szczegóły techniczne można znaleźć tutaj: http://kobietoskop.blogspot.com/2014/12/liebster-blog-award-na-kobietoskop-spad.html
Pozdrawiam i z góry dziękuję za udział 🙂