Jak szybko i sprawnie załatwić coś w urzędzie
Jak szybko i sprawnie załatwić coś w urzędzie

 

Jak szybko i sprawnie załatwić coś w urzędzie 😀

To był poniedziałek. Poniedziałkowe poranki bywają chaotyczne a ja bywam bardziej niż zazwyczaj niekoniecznie zorganizowana. Towarzystwo wysypało się do zajęć obowiązkowych a ja wzięłam teczkę i ruszyłam do skarbówki załatwić to co niezwłocznie musiało być załatwione.

Na urzędowe panie mam od lat sprawdzony sposób. Jak tylko wchodzę do jakiegoś pokoju zaczynam od progu urzędniczki żałować 😉 

Że w takim pokoiku małym to duszno pewnie mają i ciężko 8 godzin wytrzymać. Że pogoda taka piękna a one biedne muszą w taaaaaakiej ilości papierów siedzieć. Że jakoś zimno u nich i czy aby nie marzną i zaziębiają się…

Jedno zdanie dostosowane do pory roku czy pogody i panie urzędowe od razu przyjaznym okiem na człowieka patrzą, że taki człowiek rozumiejący i współczujący i w ogóle i zaraz sprawniej idzie załatwianie. Pomogą, ustawy znajdą. Ba! Nawet ołówkiem pozaznaczają gdzie i co podpisać by dwa razy nie chodzić i korekt nie robić! To taki mój sposób co się sprawdza i życie ułatwia.

Ale wróćmy do poniedziałku. Skarbówka. Idę do informacji i od razu pytam czy pani mi powie co z tym i tym zrobić albo do którego pokoju swe ciało przemieścić. Pani się zastanawia i dzwoni do kogoś tam. Druga pani urzędniczka urzędująca w informacji przygląda mi się z ciekawością.  Pani dzwoniąca przygląda mi się też bacznie i po skończonej rozmowie PROWADZI  do kierowniczki co sprawę powinna rozwiązać. Kierowniczka rozmawia, dzwoni do zwierzchnika bo podobno ustawa się zmieniła… W końcu mówi, że ona się w temat wgryzie i do mnie zadzwoni! Nie muszę przecież czekać!

O matko! Dziękuję pięknie i wracam do domu. Wpadam po drodze do Rossmana by w lustrze się przeglądnąć czy może tusz się rozmazał albo co, bo się tak przyglądały! No ale nic.

Po kilku godzinach pani ze skarbówki dzwoni tak jak obiecała!

Po południu wraca Prywatny Wiking.

– Ty tak cały dzień ze spinaczami we włosach chodzisz?!

O matko! Rankiem spięłam swe długaśne włosy klamerkami do bielizny bo je akurat pod ręką miałam….

– Szkodniki, czemu nic nie mówicie, że wasza matka ma spinacze we włosach?!

– To fajnie wygląda. Taka nietopowa jesteś!

I zagadka rozwiązana, dlaczego z taką uprzejmością panie mnie traktowały. Klamerki we włosach, a nuż widelec to wariatka… Do wariatów należy ostrożnie podchodzić…

Ot życie 😉

 

29 KOMENTARZE

  1. Klamerki we włosach dziś matka ma…
    Na koczek właśnie taki pomysł ma
    I dzisiaj ty i dzisiaj ja
    Klamerkom TOPOWE mówimy tak 😀

    Klamerki we włosach matka ma
    Urzędniczki miłe! Niech to trwa!
    Od dzisiaj ty, od dzisiaj ja
    Na urząd patent klamerkowy masz!
    😉
    Proszę bardzo 😉

  2. Jestem urzędnikiem i też bym się zdziwił, widząc panią z klamerkami we włosach.
    Bardzo fajny blog. Poczucie humoru jest deficytowe w tym kraju. Będziemy tu zaglądać. Z urzędu ;).
    Pozdrawiam.

  3. 😉 Pamiętam jak kiedyś pewnego właśnie takiego poniedziałkowego ranka zakręcona, spóźniona i nieogarnięta do końca wybiegłam z domu w jeansach, trzewikach i kurtce. Wszystko było cacy do czasu aż nie doszłam do przystanku. Dziwne spojrzenia, uśmieszki i ciche komentarze. Oglądam się za siebie, obok siebie, wreszcie na siebie ale nic nie widzę. Wreszcie jakoś wzrok opadł niżej, na wysokości cholewki od trzewików ciągnęły się za mną na długości ok. 30 cm. rajstopy wystające z nogawki spodni… Do tej pory nie wiem jak się tam znalazły gdyż nie cierpię nosić rajstop pod spodnie 😀

    • Z rajstopami też miałam wpadkę:D Mam głupi zwyczaj ściągania spodni razem z rajstopami… I właśnie kiedyś rano, zbierając się w pośpiechu, zapomniałam o tym, wzięłam czyste, założyłam, na to spodnie… Zajechałam na uczelnię i czuję, że coś mi gdzieś ciągnie… Ja się patrzę, a pod spodniami na nodze mam dziwną bułę… Poleciałam do łazienki, rozbieram się i tadam! Zwinięte w kłębek rajstopy!:D:D

    • Po to żeby taka wspaniała i inteligentna, a co za tym idzie, i mądra osoba jak ty, której jedynym celem w życiu jest nazywanie ludzi idiotami miała co robić.

    • Jeśli ktoś nie rozumie idei prowadzenia blogów to może ich nie będzie czytał? Blog może być o wszystkim, jedni piszą o podróżach inni o szarlotkach, dzieciach czy sposobach na poznanie węgierskiego komandosa u szczytu formy.
      Ten blog to zapiski chwil różnych, zwłaszcza moich wpadek. Jeśli komuś się nie podoba – nie musi czytać i komentować piszącego czy komentujących teksty.
      Nie każdy musi mieć poczucie humoru podobne do mojego.
      Ja nikogo nie obrażam – więc i wy nie obrażajcie. Dziękuję.

  4. Na imprezie urodzinowej córki pani animatorka malowała dzieciom twarze. Chciałam zrobić mężowi niespodziankę i w sypialni wystąpić w panterkowej koszulce i twarzy tygryska. Zapomniałam o make-upie i po drodze wstąpiłam jeszcze do sklepu po chlebi szampana. Dopiero w domu zobaczyłam się w lustrze i zrozumiałam spojrzenia klienteli i pani na kasie.

  5. A mnie to aż wstyd się przyznać! 😀 Zapisaliśmy się z synem na naukę pływania. Instruktor młody, atrakcyjny, zaczął mi mrugać i mrugać. Od ratowników w naszym pobliżu aż się roiło, chyba nikogo tak nie pilnowali, a co jeden to ładniejszy i tak się sympatycznie uśmiechali! Aż po kilku tygodniach tego raju spojrzałam przypadkowo w lustro, a mój strój kąpielowy, już nie pierwszej młodości, trochę się rozciągnął na pośladkach i cały „rów mariański” było widać.

  6. a może to może być taki nowy sposób na urzędniczki? 😀 efekt niesamowity 😀

    a durnymi komentarzami się kochana nie przejmuj. jak nie rozumie, to znaczy ma problem 🙂

    pozdrawiam

  7. Ale sie usmialam mile Panie! Fajny blog!!!!! Ja to do szkoly poszlam z dziecmi w swetrze na lewa strone. A tak najgorsze to byly stringi urane przodem do tylu!!!!Ale niewygodne, pare godzin przechodzilam…..nic nie wiedzac. Uffff. Pozdrawiam. Malgosia

  8. dawno to było… stroje kąpielowe nie były tak elastyczne i sprężyste jak teraz… publiczny basen pływacki… pani stoi po pas w wodzie przy brzegu… fala lekko pluska obmywając jej ciałko… tylko, że pani zsunął się biustonosz i stoi topless… a co tam… miłosiernie zwróciłam jej uwagę na braki w odzieniu… 🙂

  9. dobre, dobre:) cóż z tego, że klamerki do bielizny…. sprawa załatwiona pomyślnie, bez czekania i nerwów, które zwykle towarzyszą w urzędach…. cóż z tego, że klamerki do bielizny….

  10. Ja pojechałam kiedyś do pracy, a byłam wtedy kierownikiem działu….bluzka, spódniczka….i domowe kapcie…dobrze, że takie a’la baleriny, wiec mogłam udawać, ze tak miało wlaśnie być 🙂

  11. […] Pykam palcem w osobnika. Delikatnie. Odwraca się. Taki zwyczajny, twarz rozumna, przyjemna i ujmująca. – Coś czerwonego wystaje panu z kaptura. Koronkowe coś. Może ważne – uprzejmie informuję. – Moja kochana! –  Wtrąca się, znana mi dobrze kasjerka, rejestrowana przeze mnie jako potencjalny dawca szpiku, więc trzy pokolenia do tyłu informacje o niej  mam i znam wszystko co boli lub cieszy. Co zakupy kibicujemy chorym na białaczkę, choćby tylko dobrymi słowami. – Pani kochana, to i zna wszystkich i zawsze dojrzy szczegóły! Zauważy wszystko! Jak CBA! – Do dobrego okulisty chodzę – uprzejmie donoszę – dam namiary! – Dziękuję bardzo – równocześnie młody mężczyzna odpowiada – chodziłbym z tym czerwonym, jak ten facet z liściem na głowie. – i szybko sięga do kaptura, wkłada czerwone koronkowe do kieszeni. Majtki? Tak mi mignęło. – Ależ to nic szczególnego – odpowiadam i przypominam sobie swoje wędrówki z klamerkami we włosach… […]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.