Domowy teatrzyk ma zaszczyt przedstawić… Czerwonego Kapturka!
Leje. Pada deszcz jak sto bandytów. Szkodniki mają zakaz oglądania bajek na czymkolwiek do końca wakacji. Czy się nudzą? Nie. Wymyśliły sobie, że zrobią przedstawienie. Jako, że mam kuchnie w przedpokoju, spokojnie zajęłam się przygotowywaniem pożywienia, podpatrując ich poczynania, a Szkodniki zaczęły przygotowywania w największym pokoju dumnie zwanym salonem.
Od szafy do balkonu (klamki) przeciągnęły włóczkę i najpierw powiesiły na niej koce. Jednak koce były za ciężkie, więc znalazły kolorowe ceratki z zestawu piknikowego, przypięły je spinaczami i taadam! Kurtyna jak malowana! Role wybrały sobie drogą kłótni. Jedna i druga chciała być Czerwonym Kapturkiem. Przekonałam jednak Starszą, że bycie wilkiem wymaga większych zdolności aktorskich i Starsza zechciała wilkiem zostać. Młodsza założyła różową księżniczkową sukienkę, ręcznik posłużył jako peleryna a sportowa czerwona czapeczka jako czerwony kapturek.
Koszyk wiklinowy posłużył jako koszyczek.
– Mamo a co możemy wziąć do jedzenia dla babci? Chleb, ciasto i coś do picia trzeba.
O i musli. Musli jest pyszne!
– Ciasta nie mam, ale paczuszka Hitów może być.
– A lekarstwa?! Pożyczysz nam jakieś lekarstwa.
I z lekarstwami był mały problem bo w domu znalazłam jedną tabletkę przeciwbólową i krople do oczu.
– Dam wam do koszyczka nalewkę z niedźwiedziego czosnku! Nalewka uleczy nawet niedźwiedzia, więc dla babci na pewno będzie idealna!
No to koszyczek wyposażony, że ho ho! No i zaczęło się przedstawienie. Początek przebiegł dość gładko. Młodsza udawała, że idzie do babci przez las-salon a Starsza wyjąc niemiłosiernie ją dopadła i pyta.
Akt pierwszy, scena pierwsza:
– Gdzie idziesz Czerwony Kapturku? Uuuuuuuuuuuaaaaaaaaaaaaaaa.
– Do Babci!
– A gdzie mieszka twoja Babcia? UUUUUUUUUUUuuuuuaaaaaaaaaaaaa.
– No właśnie? Nie powiedziałaś mi! Mamo gdzie Babcia ma mieszkać? W waszym pokoju czy naszym?
– No nie! Tu w salonie. schowamy się za kurtynę a potem wyjdziemy i to będzie domek babci!
– Aha!
Schowały się za kurtynę i Starsza założyła okulary, ściągnęła ręcznik imitujący futro wilka i położyła na kanapie.
Akt pierwszy, scena druga:
– No pytaj mnie: Czemu masz takie wielkie uszy.
– Ale ja nie mam wielkich uszu, plawda mamo!
– Ale to ty mnie tak zapytaj! Czemu masz takie wielkie uszy. Powiedz to.
– Ale to ty zapytaj czemu mas duze uszy powiedz.
– Żeby cię lepiej słyszeć! A teraz zapytaj czemu mam takie duże oczy.
– Noooo mas duze oczy!
– O matko! Ty nic nie rozumiesz! Powiedz: czemu masz takie duże oczy?
– Czemu mas duze ocka?
– Żeby cię lepiej widzieć. A teraz: czemu masz duże zęby?
– Ale ja mam małe zęby. Patś! – I tu młodsza otworzyła buzię by podziwiać jej małe ząbki.
– No nie! TY MASZ POWIEDZIEĆ DO MNIE! CZEMU MASZ TAKIE DUŻE ZĘBY!
– No dobla! To czemu mas takie duze zięby.
– No wreszcie! Żeby cię zjeść!!!!! Aaaaaaaaaaaauuuuuuuuuuuuuu! Jestem wilkiem!
I tu zaczęły ganiać po mieszkaniu, wyjąc, aż wilk Czerwonego Kapturka dopadł i połknął.
Nastąpiła zmiana ról. Młodsza miała leżeć i udawać wilka, który połknął Babcię i Czerwonego Kapturka, a Starsza przebrała się za myśliwego. Założyła dżinsy tatusia i morową bluzę. Założyła moje buty służące w dawnych czasach do stepowania. Myśliwy jak malowany!
Z dwóch długopisów zrobiła strzelbę. Młodsza pod sukienkę włożyła piłkę.
Akt pierwszy, scena trzecia:
– Poddaj się ty przebrzydła bestio! Oddawaj Babcię i Czerwonego Kapturka!
I Myśliwy białym plastikowym nożem jednorazowym do grilla made in china, rozpruł brzuch wilka i wszyscy żyli długo i szczęśliwie!
——–
– Mamo pożyczysz nam twoje stukające buty?
– A po co?
– Bo dziś chcemy przedstawiać Kopciuszka.
– A nie Ali Babę i czterdziestu rozbójników?
– A nie… A czemu to a nie Kopciuszka?
– Bo nie musiałybyście się przebierać, rozbójniki jedne!
– Hę?
Ot życie 😉
Skoro przepisy są po to, żeby je zmieniać, to sztuki teatralne również. 😀
„białym plastikowym nożem jednorazowym do grilla made in china, rozpruł brzuch wilka” Padłem ze śmiechu! 😀 Czy można zamówić koszyczek z tą nalewką?
Nalewkę można zrobić samemu 🙂 Tylko po lesie trzeba pobiegać najpierw 😉
Ja właśnie zawsze miałam problem z tym brzuchem rozprutym i wyciąganiem babci, booo Wczesnoszkolny się darł że bajka jest oszukana bo babcia nie ma na sobie flaków…dosłownie…
Białym nożem nie próbowałam… 🙂 🙂
To może te flaki z makaronu np by przeszły… 😀
Takie zabawy dostarczają rozrywki nie tylko dzieciakom, ale również rodzicom i czytelnikom . Takie wspomnienia są na pewno bezcenne 😉
Fakt 🙂
Kiedy miałam kilka lat tata kupił mi pacyki: królową, króla, królewnę, czarownika i pisarczyka. Mam je gdzieś do dziś, pewnie w piwnicy u rodziców, czekają na lepsze czasy – czyli moje „Szkodniki” 😛
Wystawiałam wielkie przedstawienia sama a potem z bratem.
A co do kary dla twoich szkodników – to może i dobrze zrobi im te parę dni bez telewizji – wyobraźnia mogła zadziałać. Sama, tak jak ta dwójka w twoim poprzednim wpisie też sobie coś obiecuję na czas wychowywania dzieci: brak telewizora. Pozdrawiam.
Zupełny brak tv – nie da rady, ale kontrolować co dzieci oglądają da się. I trzeba. I to fakt przemyślana kara. Niby oburzone, ale za to robią więcej innych bardziej kreatywnych rzeczy. 🙂
wyśmienite 🙂 dobrze mieć dwa Szkodniki, przynajmniej zajmują się sobą 😉
Teraz już tak 🙂 Są w takim wieku, że się kochają, rozumieją, bawią i tłuką na przemian. Zdrowe rodzeństwo 😉
ewidentnie brakuje tu chłopca… EWIDENTNIE 😉
Taaaa…. Mam hipotekę frankiem przytłoczoną… Warsztat zamknięty 🙂