Przypadki matki z pralką w tle…

– Pralka nie działa! Przerażona dzwonię do Prywatnego Wikinga.

– Jak to nie działa!!! Ma dopiero kilka miesięcy. Co znowu zepsułaś?

– Włączam, naciskam i ani drgnie! Nic się nie świeci. Najmniejsze światełko nawet!

– A do prądu włączyłaś?

– Eeeee? To do prądu mam włączyć?

Eh! Blondynka ze mnie. Już miałam serce na ramieniu, że do piwnicy po tarę zejść będę musiała,albo pożyczyć betoniarkę z pracy PW. Zapomniałam, że wyjeżdżając gdziekolwiek PW wyłącza wszystko cokolwiek można wyłączyć. Dla bezpieczeństwa. Ot cała ja… Jednak jak w temacie pralki jestem to przypomniało mi się jak kiedyś:

Piszę coś i nagle dociera do mnie, że pralka „chodzi”. Wskakuje do łazienki. Zaglądam do bębna a tam w środku mega kolorowa woda i coś plastikowego.

– Dzieci!!!!! Co jest w pralce.

– Farbki były brudne i właśnie je pierzemy.

Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

 

Innym razem wyciągam pranie a w pralce mnóstwo monet. Przecież sprawdzałam kieszenie. Chyba. Ciuszki dzieci.

– Dzieci!!!!!!!! Kto włożył te monety do prania.

– Ja słyszałam w radiu, że ktoś prał brudne pieniądze. Nasze też wyprałam!

Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

 

 Innym razem wkładam pranie do bębna a tam kilka talerzy!

– Dzieci!!!!!! Co to jest?!

– Sama kazałaś mamo brudne talerze włożyć do pralki!

Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa przejęzyczyłam się! Miało być do zmywarki!

Innym razem:

To tylko ja tak potrafię! Chciałam wyprać koc i wrzuciłam go na chwilę do wanny. Zadzwonił telefon, poszłam odebrać, pogadałam. Wróciłam do łazienki i do pralki dołożyłam jedną sukienkę i jakieś rajtuzki. Koc wiadomo, duży. Nastawiłam pranie, coś tam robiłam w kuchni. Słyszę, że pralka skończyła prać. Otwieram i wyciągam sukienkę i rajtuzki.

Koc oczywiście nadal leży w wannie…

Czy ja powinnam zacząć zażywać lecytynę czy coś innego na pamięć?

Tylko ja tak potrafię – zrobić pranie bez prania!

A tak w ogóle… To czy w betoniarce da się zrobić pranie? Hmmm….

Do poniedziałku… Jadą goście jadą…

sąsiedzi

 

 

6 KOMENTARZE

  1. Hmmmm..
    Propo wyłączania wszelkiej elektryczności przed wyjazdem na cokolwiek długoterminowego.
    Rozpędziłam się zapobiegawczo sprawdzając po mężu co taszczył dzieci, walizki walizeczki krzesełka, dmuchane koła, kluczyki i moją torebkę.
    – Chodź już.
    – Juz juz
    – Ale proszę cię, mamy całą Polske do przejechania.
    -Juz tylko sprawdzę żebysmy mieli dokąd wracać.
    Łazienka git, pokoje git, kuchnia git, piwnica git,wszystko git. Kwiaty wyniesione pod altankę, żeby mi sąsiady nie buszowały po pokojach. Miłego odpoczynku. Bajo.
    Wracamy po trzech tygodniach lipcowych upałów.
    Napiszę Ci tylko że jak zaczęłam wyciągać te wtyczki to wyciągnęłam nawet lodówkową. O ile w lodówce nie było prawie nic o tyle w zamrażalniku wtedy jeszcze było mięsnie. Po powrocie było mięsnie i smierdząco. Oj bardzo.
    Czasem wtyczka znaczy bardzo dużo 😀

  2. pamiętam czasy jak we Frani ubijało się masło, więc sądzę, że jak najbardziej można prać w betoniarce 😉 przy dzieciach to jednak trzeba uważać co się mówi 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.