Komary są plagą. Siedzimy sobie z sąsiadami. Pijemy kawę i jak to wieczorem zaczynają komary brzęczeć. Psikamy się wszyscy łącznie z dziećmi jakimś środkiem i zapalamy spiralkę by nas omijały. Jednak i tak atakują.
– Kurcze, ale te komary zażarte jakieś!
– Komarzyce. Płeć taka kąsająca.
– A pamiętacie zimy jak byliśmy dziećmi. Wtrąca sąsiad. Młody ledwo trzydziestkę przekroczył.
– Tak… Rozmarzyłam się! – Pod blokami igloo się budowało. Wiecznie wojny na śnieżki były…
– No jak ja wychodziłem rano zjeżdżać na sankach to od rana do nocy mnie w domu nie było.
– I zima trwała i trwała! A jakie piękne zaspy były!
– I drogowcy dawali sobie radę z odśnieżaniem…
– No w tym roku to śniegu prawie nie było…
– Bo nasze dzieciństwo to epoka lodowcowa była. – Kwituje sąsiadka.
Ot życie 😉
A u nas w tym roku jakoś komarów mało, dziękuję za suchą zimę. Świetne przejście na inny temat, no ale o czym może myśleć człowiek w upały;-)
A u nas się rozpadało… Strasznie!
To możesz podesłać trochę deszczu na moje podwórko bo trawa zaczyna usychać 😉
Mąż mojej przyjaciółki twierdzi, że jak się spotykamy w swoim gronie, to każde zdanie zaczynamy od: „A pamiętacie… „. Coś w tym jest. 😉
Wszystko mocno się zmieniło przez ostatnie 30 lat…
to co ?… a pamiętacie „czarną wołgę” co to podobnie do komarów wysysała krew ;).. przynajmniej w rejonach wschodnich… a na innych może był czarny trabant?.. w każdym bądź razie owo straszenie skutecznie zapobiegało szwendaniu się późnym wieczorem po ulicach 😉
Hmmm natknęłam się na blog zupełnie przypadkiem. Ale każdy wpis czytałam z ogromną przyjemnością i rozbawieniem. Tak mnie wciągnęło że zapomniałam że siedzę za biurkiem w pracy 🙂
A dziękuję 🙂 Przypadki chodzą po blogach 😉
u nas w tym roku nie dało się wytrzymać z komarami w ogrodzie, istne piekło. w końcu wziąłem się na sposób i spryskałem ogród środkiem diablo fotre i wreszcie się odczepiły. już tak od 3 tygodni nie widziałem żadnego paskudztwa w ogrodzie i w domu. są jednak na tym świecie jakieś sposoby na komary 🙂
A tego środka nie znałam.