Mamo, ugotowałam ziupę…
Miałam pisać o swoich wpadkach wakacyjnych, ale… Wpadki poczekają. Dziś coś lepszego 😉 Poranek. Sięgam po czajnik by społeczeństwu zrobić herbatę. Półprzytomna jeszcze nieco już mam dolać wody do czajnika, kiedy zauważam w środku coś innego niż woda…
Przyglądam się uważniej a tam jakaś galaretowata breja. Cholercia, myślę, co ja żelatynę tam wsypałam i nie pamiętam o tym? Co prawda na weselu spożyłam nieco alkoholu, ale nie aż tyle by nagle zapragnąć robić galaretkę w czajniku! Wlewam te breję do szklanki by się jej przyjrzeć z bliska i pytam:
– Kto dotykał czajnika w celach niezwiązanych z zagotowaniem wody?
– Ja nie! Starszy Szkodnik od razu wystrzelił a młodszy uśmiecha się pod nosem.
– Co robiłaś z czajnikiem?
– To nie ja to Klaudia! (Szkodnik – Kaskader sąsiadów).
– Co chciałyście zrobić?
– Ziupę gotowałyśmy z chusteczek. Ziulek! Misio chciał jeść.
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Żurek z chusteczek higienicznych w czajniku. No tego jeszcze kuchnia nie podawała!
Całkiem niedawno Kaskaderka od sąsiadów gotowała zupę z lodów waniliowych, coli i chipsów. Ugotowała taką zupę i zjadła… Innym razem mój Starszy Szkodnik stwierdził, że chce się bawić w kucharkę i ugotował coś takiego: woda, kasza manna, kakao, mąka, dodał trochę pieprzu i soli. Brunatną breję nalała na talerze, posadziła przy ławie lalki, misie i siostrę i za chwilę słyszę:
– Tego się nie da jeść! Jak możecie tak truć ludzi? To niedopuszczalne…
Wypisz, wymaluj Gesslerowa! 😉 Innym razem dorwały garnek z kuchni, wody nalały i wsypały wszystkie takie małe plastikowe guziczki… Stwierdziły, że to zupa gulaszowa.
Cóż wyobraźnia dzieci nie ma granic 😉 Nawet w kuchni 😉
Ot życie 😉
i super!!!! szczęśliwe dzieci!
Witaj. Najpierw musiałam się wyśmiać żeby coś napisać. To mamusia przytomna że zerknęła do czajnika, bo ja przeważnie sprawdzam ciężkość. Co do dziecięcej wyobraźni o gotowaniu sama będąc dzieckiem z koleżanką porobiłyśmy sobie lody z kolorowego jasia. Nasi rodzice całą noc mieli nie przespaną, chyba dlatego do dzisiaj wolę jadać lody tylko śmietankowo- waniliowo – czekoladowe 😉
Znam te eksperymenty z doświadczenia. Najpierw babeczkami piaskowymi karmiłam młodszego kuzyna, a później zupkami dziwnej treści dziadka. Zjadali na dowód miłości rodzinnej. 🙂
hahaha 🙂 genialne ! ziulek 🙂