Wymarzone wakacje okiem dzieci...

Wymarzone wakacje okiem dzieci…

Jak to się stało, że wylądowaliśmy w Grecji? Zaczęło się od marzenia Szkodników. Kiedy pooglądały film Mamma Mia z moją kochaną Meryl Streep w roli głównej zgodnie krzyknęły, że chcą TAM być. Film oglądały chyba z 17376 razy! Za każdym razem padało pytanie: Kiedy tam pojedziemy? Dyplomatycznie odpowiadałam: Wkrótce…

Lato tamtego roku przeszło pod znakiem Nivea. Codziennie Nivea cały kraj atakowała reklamami loterii w której do wygrania były wycieczki do Grecji. Szkodniki widząc reklamę zawsze krzyczały: Mamo wygraj nam Grecję! I matka poszła do sklepu, kosmetyków Nivea nakupowała, zgłoszenia wysłała i… oczywiście wycieczki nie wygrała. Niemniej podliczając koszty wakacji w kraju i planując następne stwierdziła, że jakoś tak zrobi, że do tej Grecji ze Szkodnikami poleci. Gwóźdź do trumny a raczej Grecji wbiła nieobecność Prywatnego Wikinga, który bywał przez cały rok tylko w niedziele w domu. Dzieciaki stęsknione niewyobrażalnie za towarzystwem taty sprawiły, że matka zaklepała wakacje w Grecji. Ha, posiedzicie se z tatusiem 7 dni z dala od świata, na wyspie z której uciec się do pracy nie da 😀 I stało się.

Polecieliśmy. Podróż samolotem przeżyły nad wyraz dobrze. Zaczęło się od razu w hotelu przy kolacji:

– Jak to! Nie ma parówek?!

Opcja all czyli kolacja typu szwedzki stół i na nim WSZYSTKO!  Wszystko oczywiście oprócz polskich parówek…  Szkodniki w ryk. Tatuś tłumaczy, zachwala inne potrawy a one dalej płaczą. No dobra. Kolacja jakoś minęła. Pierwsza noc w hotelu. Nie ma dobranocki! Ryk. Na szczęście krótki bo przekupiłam ich czytaniem książeczki o Emilce Piórko ( sprytna matka książki spakowała)… Gorąco. Czemu ta klimatyzacja tak szumi. Zapomniałam mojego ręczniczka. My chcemy do domu. Co chwilę jakieś marudzenie! Rano przy śniadaniu, kiedy okazało się, że nie ma takiej herbatki jak lubią matka nie wytrzymała i strzeliła wykład na temat tego, że milion osób by się z nimi zamieniło. Skoro o tym marzyły niech korzystają i zaczną patrzeć na powytywy itd… Szkodniki ucichły i wskoczyły do basenu.

Minął tydzień. Idziemy do samolotu. Szkodniki w ryk. My chcemy tu zostać! Czemu tak krótko! Czemu nie możemy tu zamieszkać! Itd…

I co?

– Kiedy znów polecimy do Grecji? – Słyszę 3675 razy dziennie…

Ot życie 😉

8 KOMENTARZE

  1. Wspaniałe wakacje. Jak przeczytałam o tych parówkach to przypomniała mi się historia z moją siostrą, która już była w liceum. Miała okres zjadania tylko nabiału. I kiedyś na imieninach u babci na pytanie czemu nic nie je odpowiedziała że nie ma co jeść. A jak to u babci to różne wędlinki, sałatki a ona że nie ma sera żółtego. Niecały miesiąc później znowu jakaś impreza rodzinna a specjalnie dla Pączka kupiony żółty ser ;-). Więc kochana nie tylko Twoje dzieci nie mają tego co by chciały. A że uwielbiają ten film nie dziwię się, sama oglądam go wielokrotnie, zwłaszcza jak u nas brakuje słońca. Pozdrawiam. Na http://mucha42.blog.onet ukazały się zdjęcia z Gdyni, może Twoim Szkodnikom się spodobają. Pozdrawiam

  2. Najważniejsze, że marzenie się spełniło a dziewczynki mogły zobaczyć inny świat – może nie na ich zasadach, ale na pewno świat, do którego będą chciały wracać zawsze… Mnie pierwsza podróż z maluchem czeka za miesiąc. Nie na tydzień, tylko na 2-3 dni, ale lotu samolotem i jego reakcji boję się już teraz. Buziak!

    • Też się bałam bo nasłuchałam się wiele opowieści o dzieciach co nie chciały wejść do samolotu… Grunt to spokój i opanowanie. Dzieci wyczuwają nas strach. 😉 Miłych wakacji 🙂

  3. Mój brat w tamtym roku pojechał z dzieciakami do Włoch. Jego syn miała akurat fazę hipochondrii i kiedy wszyscy podziwili piękno krajobrazu i urok włoskich zabytków, on szukał kolejnych chorób. Ubzdurał sobie na przykład, że ma tasiemca i w ryk. Jakoś opanowali sytuację. Zadowoleni odwrócili się i ruszyli dalej. Znowu słyszą ryk. Odwracają się i słyszą: „Może tasiemca nie mam, ale krzywe nogi tak”. 🙂

  4. Moje to uważają za najlepsze wakacje w Szczawnicy. Przede wszystkim musi być woda, dmuchane zamki i basen z kolorowymi kulkami. A tam nie brakuje takich atrakcji. Za granicą jeszcze z nimi nie byłam, bo za małe, ale za 2 lata wybieramy sie do Paryża. Starsza córa już mnie męczy że ona chce wieże Eiffle zobaczyć. Poki co od małego jezdzimy z nimi w góry, specjalnie przyzwyczajamy do takich uroków żeby turystyka nie była im obca. O dziwo coraz bardziej im sie to podoba.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.