Zwyczajne wyjście po zakupy...

Zwyczajne wyjście po zakupy…

Moje dzieci  to Szkodnik Starszy – 6,5 – letnia dziewczynka i Szkodnik Młodszy 3,5 letnia dziewczynka. W kamienicy obok mieszka Kaskaderka, dwa miesiące młodsza od Szkodnika Młodszego, przyjaciółka z którą na przemian się biją i kochają jak przystało na najlepsze kumpelki. Dlaczego Kaskaderka? Dziewczynka jest jak guma odbijająca się od wszystkiego na co wpadnie. Mój Szkodnik upadnie i zaraz słychać:

– Mamo boli! Mamo ciumka! Pociumaj bo boli!

Kaskaderka po prostu wstanie i otrzepie się i pobiegnie dalej.

Kiedy zaczyna się lato, obydwie kumpelki wystawiają głowy z balkonu i słychać codziennie:

– Psyjdzies na pole?

– Psyjdę, tylko mama planie powiesi!

– To choć sybko!

– Mamo idziemy na pole!

I wszystkie dzieci, kiedy tylko możemy na to pole wyganiamy, niech kopią piłkę, wiszą na trzepaku, czy choćby leżą na kocu… Wracając do dzieci,  Kaskaderka ma brata ok 8 – letniego, obok bywa Filip Mały, wyżej Filip duży, a tak ogólnie to z różną częstotliwością przewija się różnoraka ilość dzieci przez nasze podwórko. Niemniej najwięcej przygód się dzieje z tymi, co je wymieniłam.

– Idę do Kauflandu. Coś ktoś potrzebuje? – Mówię do sąsiadki.

– Mamo Edyto, ja idę z tobą! – Decyduje Kaskaderka. – I ja! I ja! Szkodniki również wyraziły chęć towarzyszenia w zakupach. I co miałam zrobić? Poszliśmy razem. Szkodnik Starszy oczywiście na rolkach…

Zwyczajne wyjście po zakupy…

Kaufland. Zaraz na początku pierwsza „przeszkoda”. Auto na baterie. Jak się dwie blondyneczki do niego wpakowały, tak nie sposób siłą ich odciągnąć… Nie pomagają prośby, groźby i przekupstwa. Posiedziały i w końcu słyszę:

– Chodźmy, może mama Edyta kupi nam chipsy!

Idziemy. Wkładam do koszyka jakieś zieloności i słyszę:

– Mamo Edyto, siku!!!

– Teraz? Nie wytrzymasz?

Zostawiam koszyk przy informacji, Starszego Szkodnika też i lecę z dwiema blondyneczkami do toalety. Wracamy. Konkynuuje zakupy.

– Mamo siku!!!

– Dopiero co byłaś?

– Tak, ale ja byłam do towarzystwa, a dopielo teraz mi się chce.

Aaaaaaaaa. Koszyk zostawiony przy informacji i pędzimy znów do toalety. Wracamy. Ja poszukuję odpowiednich produktów,a dwie trzy i pół letnie blondyneczki wędrują między półkami udając samolociki. No dobra, docieramy do kasy.

Wszystkie trzy dzieci mówią „dzień dobry”

– A ciemu ta pani nie mówi „dziendobly”? – Na cały głos pyta Kaskaderka?

– No właśnie. – Dopytuje Szkodnik Starszy.

– Może pani nie słyszała…

I znów trzy razy „Dzień dobry” na cały regulator. Kasjerka uprzejmie raczyła odpowiedzieć. Trójka dzieci zadowolona. Podchodzę na pasaż do kiosku i tam historia z „dzień dobry” się powtarza.

Podchodzę do stoiska z wędlinami i oczywiście powtórka z rozrywki, a jako że trzy panie obsługiwały to podeszły do wszystkich trzech..  Moja kolej proszę o jakieś wędliny, a dwie blondynki zaczynają:

– Mamo my chcemy ananasa!

Jakiego ananasa? Ananasy były na stoisku z owocami. Jeju…  A te stoją i powtarzają, że chcą ananasa!

– Mamo, one chcą kabanosy! – Starszy Szkodnik się domyślił! Hurra.

Droga powrotna minęła w przyjemnej ciszy bo cała trójka zajęła się bezzwłoczną konsumpcją kabanosów…

Ot, zwyczajne życie! 😉

 

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.