Galaretka z kwaśnego mleka i masz babo powódź w domu…
Wczorajszy dzień obfitował w emocje. Najpierw wzruszenie i szczęście bo moje dziecko zerówkowe pięknie tańczyło, śpiewało i deklamowało lejąc miód na serce matki. Miód z serca wylał się tradycyjnie – wypływając spod powiek.. Następnie burza. Wiało, gradem sypało, ale dzięki pomocy Pani Szkodnika dostałyśmy się do domu i niewiele zmokłyśmy… A w domu…
Deszcz z sufitu w salonie. I pokoju dzieci. I tak z jednych skrajnych emocji wpadłam w szał pospolity… Sąsiad sobie piętro wyżej balkon zabudował, na balkonie miał basen, woda z basenu przelewała mu się do mieszkania a z mieszkania jego uchodziła – jak to woda normalnie w dół! Nie wiem czy im scierać nie chciało czy jaka cholera. Koniec końców cały salon do odmalowania. Nerw wczoraj miałam okrutny, jednak znajome społeczeństwo jak zawsze znalazło coś dobrego w tej sytuacji. Po moim wrzuceniu zdjęcia na prywatnym profilu na fb napisałam:
– Nie ma to jak wrócić do domu z przedstawienia na Dzień Mamy a z sufitu pada deszcz… Od razu posypał się deszcz odpowiedzi:
– Bo to efekty specjalne!
– Popatrz na plusy – nie musisz składać parasola!
– Zamknij drzwi, nałap wody i akwarium, że ho ho!
Dziś rano cieki są jak cholera… Zostawmy jednak ten mokry temat, bo nie o tym dziś chciałam.
Dziś Europejski Dzień Sąsiada. Blogerzy też są niejako sąsiadami. Generalnie jestem tu dość świeżo bo niedawno się przeniosłam. I tak nowych sąsiadów wypadało by ugościć. Wpadłam na pomysł przetestowania przepisu Muszki. Kaszuby kocham. Jeździmy tam prawie rok w rok, ale jeszcze z Galaretką z Kwaśnego Mleka się nie spotkałam! I galaretkę ową uczyniłam. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym coś nie zepsuła przy okazji. Za pierwszym razem po prostu jakoś tak się zakręciłam, że nie dolałam do mleka żelatyny :D! Starszy Szkodnik w pewnym momencie pyta: Co to? I pokazuje na zastygniętą galaretkę w miseczce… Za drugim razem wyszło świetnie i przepis polecam! Przepis można znaleźć tu. Zaglądnijcie do Muszki42 bo ma masę świetnych przepisów właśnie rodem z Kaszub.
I jeszcze jeden trzeci wątek dzisiejszego pisania. Zaglądam do Abstrakcyjnego i tam widzę to: Nie mam nic do blogerów kulinarnych. Szanuję ich pasję i ich dokonania. Jestem pełen podziwu tego, że oni mogą robić super przepisy podczas gdy ja się cieszę, gdy nie przypalę frytek na patelni. Jednak dziwi mnie to, że blogerzy kulinarni, jak i modowi stali się tak powszechni, że niewidoczni stają się prawdziwi pasjonaci, tylko osoby, które albo ściągają przepisy od innych, albo też wiedzę czerpią z sieci bo wiedzą tylko o gotowaniu co ja o fizyce.
Drogi Abstrakcyjny – blogowanie kulinarne nie jest takie proste… Musisz najpierw zdobyć składniki, ugotować to, porobić fotki, obrobić fotki i potem jeszcze to wszystko zjeść… Albo wyrzucić jak nie smakuje 😉
Abstrakcyjny stań się blogerem kulinarnym na jeden dzień i sam sprawdź jak to jest!
Proszę! Masz sprawdzony przepis: Galaretka z kwaśnego mleka. Niedrogi i pyszny. Nietuzinkowy. Pokaż nam, że potrafisz.
Czy w przepisie wszystko jasne? Upłynnić to znaczy by żelatyna ze stanu stałego przeszła w ciekły. Nie upłynnić się 😉
Kąpiel wodna dotyczy oczywiście żelatyny a nie ciała Abstrakcyjnego 😉 aczkolwiek po przygotowaniu deseru możesz ciało swe w kąpieli zanurzyć 😉
Odszypułkować truskawki – to pozbyć się z truskawek tych zielonych listków 😉
No to Abstrakcyjny kolego czekam na emocjonującą relacje z powstawania Galaretki z Kwaśnego Mleka.
Należy mi się coś po tych stresach z zalanie mieszkania miłego… A cóż milszego być może jak nie literki, które powodują uśmiech od ucha do ucha 🙂
Z pozdrowieniami dla sąsiadów tu na blogach i tam w realu… Kaszubska Galaretka z Kwaśnego Mleka by Mucha42 🙂
Witaj Sąsiadko. Cieszę się że galaretka udał się. Staram się umieszczać przepisy które sama najpierw sprawdziłam i już wiem jak dobrze je zrobić. Teraz jestem w trakcie przerabianie cytronszpajzy na pomarańczoszpajzy, jak na razie wiem że nie za bardzo nadaje się sok pomarańczowy z kartonu,mimo że zagęszczany. Jak już rozpracuję to na pewno się nim podzielę. Brawo za to że tak szybko doszłaś do wprawy, mnie udało się dopiero za trzecim razem. Chcę też spróbować galaretkę zrobić z maślanki, może też będzie dobra.
Co do cieknącego sufitu współczuję. Sama to mam, tylko ja nie mogę zgonić na sąsiada. Jesteśmy przed remontem i jak na razie nie muszę wychodzić na dwór żeby wiedzieć czy pada 😉
Pozdrawiam i bardzo dziękuję za miłe słowa. A jeżeli będziesz z wizytą zapraszam również do drugiego bloga gdzie możesz nauczyć się kaszubskiego, po prostu naciśnij kotka na bocznym pasku. Ucałowania dla Twoich Szkodników. Chyba muszę wymyślić jakiś deser na Dzień Dziecka. 😆
zrobiłaś mi smaka 🙂
a idąc za przykładem Muszki sąsiadko, życzę Ci wszystkiego naj naj po sąsiedzku 🙂
I nawzajem 🙂
Mnie sąsiedzi też już kiedyś zalali. Żeby było śmiesznie, podczas oberwania chmury, choć nie miało to z deszczem nic wspólnego. Tylko tyle, że późno zareagowałam, bo myślałam, że woda bębni o parapet. Bębniła o wykładzinę 🙂 A truskawki wcinam od dwóch godzin. Już nie mogę, ale co wejdę do kuchni, sięgam po następną. Co mam zrobić, że za truskawki i maliny dam się zabić? (kiedy oświadczyłam to dzisiaj szanownemu tatusiowi, zapytał, ile kilo musi kupić 🙂 ) Pozdrawiam.
To samo mam ze Szkodnikami… mamo czemu kupiłaś TYLKO JEDEN KOSZYCZEK! (2 kg) No i się zastanawiam czemu 😉 Zniknęły w ciągu trzech godzin.