Etapy żywienia dziecka - zupełnie poważnie posegregowane ;)

Etapy żywienia dziecka – zupełnie poważnie posegregowane 😉

Wieczorem rozmawiam z sąsiadką i tak jakoś wyszło, że wspomniałam, że kumpela z miasta A jest w ciąży i szykuje jakąś tam pyszną, pracochłonną kolację.

– Ja to bym nawet kromkę z masłem i musztardą zjadła byle bez: Mamo daj gryza, mamo ja tez chcę, mamo ty jesz, a mi nic nie zrobisz?

– Lub cokolwiek zjeść i by dziecko akurat wtedy nie musiało iść do łazienki w wiadomym celu…

– Nieprzerwany niczym obiad, ciepły… Marzenie!

I tak niewiele myśląc, usiadłam przy laptopie i kumpeli niczego się jeszcze nie spodziewającej nakreślę kilka chwil z życia związanych z karmieniem dzieci. A co! Niech się bidulka przygotuje! Jeśli na to można w ogóle się przygotować 🙂

Pierwszy rok z życia dziecka przebiega raczej spokojnie.

Jesli karmisz piersią a dziecko ma kolki to trzeba się jedynie pożegnać ze starym sposobem jedzenia i przerzucić na wszystko co łagodne, nie smażone, nie doprawione, nie wzdymające, nie ciężkostrawne itd. A jeśli dziecko ma alergię… O to lecimy na drobiu i marchewce… Jeśli będziesz karmić mlekiem modyfikowanym to sytuacja przedstawia się nieco lepiej, jednak od noszenia płaczącego dziecka i tak ręce mdleją więc zaczynasz kochać piekarnik bo wystarczy wsadzić do niego kurczaka i nie spalić. W sumie tak czy tak lecisz na drobiu 😀

Gdy dziecko zaczyna jeść pokarmy stałe

Możesz korzystać ze słoiczków i gotowych posiłków. Jednak jako matka ceniąca Naturę namierzać pożywienie eko i jaja od kur szczęśliwych… Przeszukujesz bazarki i okoliczne targi by kupić kilo przywiędłych jabłuszek, gruszek i kwartę śmietany od chłopa. W  sumie jaja też od chłopa 😉

A dziecko?  I tak zje okruszki z dywanu, poczęstuje się pokarmem dla psa i sprawdzi czy krem na rozstępy nie jest za mdły…

Rok później

Dziecko wyraźnie zaczyna mieć swoje zdanie. Jeśli chodzi i pożywienie również. Zaczyna się również okres monotematyczności, który falami pojawia się i znika z naciskiem na pojawia, coraz częściej.

Przykład

Ty gotujesz pełnowartościowy obiad z cudem zdobytych produktów od chłopa, trzydaniowy, którego nawet Modest Amaro by się nie powstydził, a dziecko? Dziecko chce parówkę. Podsuwasz mu to i tamto. Dziecko chce parówkę. Gruszki zapiekane w miodzie. Dziecko chce parówkę. Nawet dzika w śmietanie – dziecko chce parówkę!  I dochodzimy do etapu, gdzie lodówka jest pełna parówek niczym chłodnia w markecie. Albo jaj. U mnie jaja były na topie. I to na miękko. Młodszy Szkodnik jak się uparł, że chce jajo to koniec. Nie ma jaja – ryk. Na twardo – ryk. Za miękkie – ryk. W sklepie: chcesz coś słodkiego? – Jajo! A może czekoladkę? – Jajo! Loda? – Jajo! I tak do znudzenia…

Ze starszymi dziećmi jest podobnie

Zmienia się tylko parówka na naleśniki, racuchy lub pieczonego kurczaka. Jak się uprą to:

Poniedziałek: Co zrobić na kolację? – Mamo upieczesz kurczaczka? Z taką złocistą skórką?

Wtorek. Co zrobić na kolację? – Jest jeszcze kurczak?

Środa. Kolacja? – Dzwoniliśmy do taty i wiezie już kurczaka.

Czwartek. – Mamo, nic nie rób jest jeszcze kurczak z wczoraj.

Piątek. – Mamo… bo ty robisz takiego pysznego kurczaka…

Sobota. – Mamusiu a może by tak ewentualnie dziś coś zmienić i zjeść np potrawkę z kurczaka?

Niedziela. Nosz cholera jasna znowu chcecie kurczaka?!

 

To tak w skrócie. Gotowanie dla dzieci to szkoła życia i przetrwania. Zmęczenie czasem daje mocno w kość. Posłodzone ziemniaki lub posolona herbata stają się standardem. Smażenie placków ziemniaczanych na Tymbarku miętowym czy ugotowanie pomidorówki z konfitury malinowej to tylko niektóre z niezamierzonych pomyłek w kuchni 😉

W sumie zawsze można wyjść z dziećmi do restauracji. Można. Jeśli tylko podają jajo odpowiednio ugotowane na miękko lub kurczaka z przyprawą mamusi. Jeśli nie to fochy i ryk. Podwójny. I wkurzenie podwójne bo i tak wracając do domu musisz kupić tego cholernego siódmego w tym tygodniu kurczaka i piec do północy bo dzieci uparły się i żadna siła ich nie zmusi do pójścia spać zanim z tego kurczaka same kości nie zostaną…

Ot życie 😉

bułki

A tak ostatnio jedzą bułki…

 

 

29 KOMENTARZE

  1. W Polsce co 5 dziecko ma nadwagę! Jest coraz gorzej! Nadwaga wiąże się z licznymi problemami zdrowotnymi :choroby serca, cukrzyca, miażdżyca, zawały itd. Rodzice sobie sprawy z tego nie zdają a potem jest już za późno! Dziecku przeważnie dają niezdrowe, tłuste jedzenie: fast foody, chipsy, cola,pączki. Zamiast więcej owoców i warzyw. Głupią mają wymówkę: …”dziecku mam nie dać jesc?…”. Owszem nie wolno głodzić ale dawać zdrowe jedzenie a nie puste kalorie!
    Pomóż twojemu dziecku z naszą pomocą.
    Polecam zdrowe, smaczne odchudzanie, bez głodowania i bez efektu jo-jo.
    idealnafigura.com/gberes

  2. Pamiętam jak moja starsza będąc trzylatką lubiła jeść tylko kotlety schabowe i pomidorówkę, a na kanapki tylko szynka. Jak zrobiłam mielone, mówiłam że to schabowe tylko „inaczej zrobione”, do zupy ogórkowej dodawałam trochę koncentratu pomidorowego, żeby przypominała pomidorową „trochę inaczej zrobioną”, a kiełbasa na kanapce to też była szynka tylko „inna odmiana”. 😀 Śmiać mi się chce, kiedy przypomnę sobie jaka wtedy byłam głupia 😀 Teraz moja młodsza ma trzy lata i już się tak nie chrzanię. Jak nie chce jeść tego co jest, to do widzenia. Ja restauracji nie prowadzę. Czasem pomarudzi ale jak zgłodnieje to zjada wszystko. A jeśli chodzi o wymuszanie czegoś płaczem, wie że w ten sposób ze mną niczego nie załatwi.

  3. Do ~mika: Nie potwierdzę Twoich własnych odczuć dotyczących sposobu żywienia starszej córki, bo i po co 🙂 Nie sądzę, że tego potrzebujesz. Ja nawet przy pierwszym dziecku podeszłam do tematu zasadniczo: „Albo jesz to, co podałam, albo nic.” Dzięki temu do dziś moi Synowie (dorośli obecnie) jedzą prawie wszystko i przede wszystkim mają szacunek do żywności.

    Do Właścicielki bloga: Być może wychodzę przed orkiestrę i niesłusznie krytykuję, powiem tylko tyle – gdyby moje dziecko potraktowało w ten sposób bułki, na drugi dzień dostałoby je na śniadanie i następne posiłki w razie konieczności.
    Pozdrawiam 🙂

      • Dokladnie tak, ja sobie tez na takie fochy nie pozwalam, bo bym nie wyrobila, praca dom mezulek i dwoje dzieci! jak nie chce jesc to nie, z glodu przeciez nie pozwoli sobie umrzec. a zmuszanie do jedzenia jest bardzo niewskazane.

  4. och, ech, ach… mój NieDOjadek ma 1,5 roku zjada tylko 2-3 łyżeczki posiłku tak aby zaspokoić pierwszy głód i dalej stop, Prośby, groźby, przekupstwo, odwracanie uwagi (niech je jak chce i gdzie chce, aby zjadł) nic nie skutkują. Serce mi pęka, krew zalewa, ręce opadają z bezsilności… wszystko na raz. Jest długi jak miesiąc i chudy jak wypłata, na szczęście wyniki ma w normie, Marzę o dniu w którym przyjdzie i powie mi „mamo daj coś zjeść”

    • ehhh, mój ma 3 lata i na każde pytanie pod tytułem: „co byś chciał zjeść” lub „chodź zjeść śniadanie/obiad/kolację” słyszę:”cem meko”, potrafi wypić dwa litry dziennie i nie zjeść nic, czasem ma lepszy dzień to chleb z kiełbasą i to tylko taką domową, innej nie ruszy, zazdroszczę czasem mojej siostrze bi jej 2-latek je wszystko, a jak widzi talerz to pełnia szczęścia na buzi się maluje i nie ważne że to posiłek mamy/babci czy sąsiada:)

    • moja córa też była okropnym niejadkiem, latałam za nią z łyżką, kanapką po domu jak głupia, kroiłam na małe kąski itp., zagadywałam, aby jeszcze trochę zjadła, bo cały czas miałam wrażenie że jest głodna. Do czasu, w końcu zmądrzałam i stwierdziłam nie chcesz jeść teraz obiadu ? Nie, to nie, zjesz za godzinę jak zgłodniejesz. I skończyły się moje nerwy, jej humory. Jadła jak była głodna. Przy czym stosowałam konsekwentnie jedną podstawową zasadę: zero słodyczy przed jedzeniem. Polecam. Bo nam mamom wydaje się że dziecku będzie źle jak niedoje, nieprawda, wtedy dziecku nie dzieje się krzywda. Jak zgłodnieje przyjdzie i poprosi o jedzenie. Teraz ma 17 lat, nadal chuda jak patyk ale w liceum słynie z ciągłego jedzenia, nawet wychowawczyni się z niej śmieje, że je a tego nie widać. Wniosek? Nie wpychajcie dzieciom jedzenia na siłe, nie namawiajcie, samo zje z apetytem jak zgłodnieje. I jeszcze poprosi o dokładkę. Ponadto dziecko musi nauczyć się koncentrować na jedzeniu, na jego smakowaniu.
      Poza tym dziecko ma prawo nie lubić czegość jeść, i ok, niech nie je.Ja też za pewnymi rzeczami nie przepadam. Ja miałąm to szczęście, że moja bardzo lubiła różnorodność, eksprymenty, jak coś nowego chętnie próbowała. Spróbujecie: je jak zgłodnieje, nie wtedy gdy nam się wydaje kiedy głodne, a slodkie tylko jako deser po obiedzie. Sprawdzone i działa.

      • Ja jako dziecko nie mialam naturalnego laknienia. Po prostu nie bylam glodna. Mama musiala wpychac mi jedzenie na sile. Raz posluchala cioci, zeby mnie nie zmuszac do jedzenia, bo jak zglodnieje to sama przyjde. Po trzech dniach skonczylam w szpitalu, bo nic nie jadlam, mialam chyba z 6 czy 7 lat. Takze trzeba uwazac. Powdrawiam (przepraszam za brak polskich znakow).

  5. boże gdyby tak mój chciał to ja bym codziennie a tu masakra co zjesz ? NIC NIE NIE NIE to najczestsze dwa dni zje kurczaka a trzeciego pluje i tak w kółko. Codziennie min 3 różne opcje a nuż widelec może jedna mu podpadnie ale NIE

  6. Mój 4-latek je prawie wszystko. Jak był mały to miał fazę na rosół ( i to tylko robiony przez babcie, bo mama robi niedobry), potem na pomidorową a teraz mógłby jeść cały czas spagetthi.
    A bułki wyjada tak samo 🙂 Potem mama musi resztkę zjeść.

    • Bułki suszę i miksuję na bułkę tartą a ostatnio inna mama podsunęła pomysł co by nadziać np pasztetem i zapiec – przekąska mniam!

  7. Moja 3,5-letnia córcia ma teraz fazę kotlety, ziemniaki, zupa pomidorowa, rosół, chrupki chleb z masłem, sucha bułka, jabłka, banany – koniec jadłospisu, nic innego nie jada. I je to w niewielkich ilościach. Jest bardzo energiczną chudzinką i nie zamierzam próbować wmuszać w nią jedzenia, bo to odnosi odwrotny od zamierzonego skutek, je jeszcze mniej. Ma taką fazę i tyle, przejdzie jej, mój 9-letni synek też tak miał, a teraz je prawie wszystko. Mała jada bułki tak samo jak Twoi Chłopcy:)))

  8. Mój szwagier jak był mały miał etap na dżem. Nawet na weselu, pomimo różnych dań on chciał wracać do domu bo nie było dżemu 😀

  9. mój niespełna 3-letni synek je wszystko co się da, ale czasem też mu się zdarzają „fazy”:D szczególnie przy śniadaniu, jak chcę mu zrobić coś dobrego, to ten bierze suchą bułkę i całą potrafi zjeść, ale nic innego już nie da mu się wcisnąć:D a najlepiej obiady smakują u taty lub dziadka. Sam obiadu nie zje, ale jak je tatuś lub dziadek, to im cały talerz zje i jeszcze wyliże;) ciekawe jak będzie miał młodszy, na razie jest na etapie mleka:)

  10. Kwestie żywieniowe to jedno – z dzieciakami jeszcze nie muszę ich „przerabiać”. Mimo to 7 dni w tyg. monotematyczne posiłki… (nie)ciekawie. Smażenie na tymbarku – wymiata ;).

  11. A u mnie podobnie – dzieciaki miały film na pierogi i chciały też codziennie je jeść. Podobnie było jak z kurczakiem. Dobrze, że raz ruskie a raz z mięsem chciały. Uśmiałem się zdrowo przy porannej kawie! Przyjemne poczucie humoru. Dodaje do ulubionych!

  12. Ja do 8 mca życia Mani byłam jedną z tych „wyrodnych matek”, które dają słoiczki, sporadycznie coś gotowałam. A kiedy chciałam zacząć gotować okazało się, że moja wszystko jedząca dotąd Mania nie chce jeść NIC poza słoikowymi obiadami… teraz ma rok i udało mi się od ponad miesiąca nie dać słoika. Swoją drogą, ciekawe co one w sobie takiego mają?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.