Tak jak kropla po kropli można wydrążyć w skale nawet jaskinie, tak wciąż powtarzane  słowa drążą w mózgu dziecka wręcz nieodwracalne zmiany. Dziecko jest jak plastelina którą możemy formować i nadawać kształt. Mała dziewczynka słysząca wciąż słowa: Jesteś brzydka! – uwierzy w nie. Jak nie wierzyć własnej matce…

– Jesteś zerem! Nawet matury nie zdasz! Nic nie potrafisz, dwie lewe ręce! Słowa padały niczym z karabinu maszynowego. Każde niczym kula przeszywająca serce. Śmiertelna kula, która niosła powolny zgon. Śmierć resztek pewności siebie.

Pełnoletnia już dziewczynka zasypia przytulona do Misia.

– Wiesz, Misiu zastanawiam się co jest gorsze? Iść na maturę i jej nie zdać, czy nie iść w ogóle.

Nie dopuszczała do siebie w ogóle myśli, że może zdać. Jej średnia powyżej czterech nie satysfakcjonowała jej matki. Przynosiła do domu trójkę była awantura, przynosiła czwórkę, znów awantura, przynosiła piątkę – ani słowa pochwały.  Nigdy nawet nie słyszała od matki, że ją kocha.

Muszę być naprawdę do niczego. Jestem tylko ciężarem. Brzydkim, nikomu nie potrzebnym człowiekiem.

– Wiesz Misiu zastanawiam się czy to jest moja prawdziwa mama. Mamy powinny chyba kochać swoje dzieci. Niektóre kochają, słyszałam. Jestem okropna, nie zasługuje na miłość.

*****

Na maturę wyszła i nie wróciła do domu. Spakowała plecak i pojechała autostopem do pierwszego większego miasta. Weszła do Galerii Handlowej i chodząc od sklepu do sklepu pytała czy nie potrzebują pracownika. Dostała pracę z marszu w pizzerii.

Kelnerka też człowiek.

Zadzwoniła do koleżanki, która kilka lat wcześniej przeprowadziła się do tego miasta. Zasnęła w nowym domu, przytulając do siebie Misia.

*****

– Ma pani piękne oczy! – Każdy komplement przyjmowała z niedowierzaniem. Kilka lat żaden mężczyzna nie zdołał przebić pancerza jaki w jej psychice zbudowała matka. Z  jednej strony słyszała od szefa, że jest zdolna, od klientów, że jest piękna, współpracownicy cenili sobie jej lojalność i solidność a ona? Ona w głowie wciąż słyszała:

– Jesteś pokraką! Poczwarką! Jak ty się ruszasz? Niezdaro! Bezmózga flejo! Jak ty wyglądasz?

Jestem brzydka i niezdarna! Czy oni tego nie widzą?

W swoim pokoju nie miała lustra. Starała się nie patrzeć na siebie, bo kiedy patrzyła…. Zalewała się łzami i rzucała lusterkiem tłukąc je w drobny mak. Kupowała następne z mocnym postanowieniem, że tym razem jednak nie rzuci, lecz historia wciąż się powtarzała.

*****

Pojawił się jednak On. Przekonał ją do spotkania. Pierwszego, potem drugiego, trzeciego…

– Wiesz Misiu, chyba się zakochałam. Co On widzi w takiej pokrace jak ja?

Wyciągnęła następne lusterko z torebki. Zobaczyła migdałowe oczy, prosty nos, regularne brwi, długie proste włosy i pełne usta. Pierwszy raz przyglądała się sobie tak długo. Niczym ślepiec dotykała twarzy jakby pierwszy raz ją widziała.  Czuła gładkości, nierówności i przyjemne ciepło skóry.

Chyba nie jestem taka brzydka… Są brzydsi, dużo brzydsi. 

Jednak z wnętrza głowy znów wystrzeliły słowa matki: Ty wstrętna dziewucho.

Niewinne niczemu zwierciadełko z trzaskiem wylądowało na ścianie, rozpadając się na miliony kawałeczków. Każdy kawałeczek mini zwierciadełka pokazywał piękną, młodą kobietę, która wciąż myślała o sobie jak o nic nie wartej brzyduli.

*****

– Dlaczego nie masz lustra w łazience? Zapytał ON.

Zamarła.

– Po co mi lustro? I tak się nie maluje.

– Nie musisz, jesteś naturalnie piękna. Przytulił ją do siebie i pocałował. – Nie kłam. Nie przyglądasz się sobie w wystawach, zakupy robisz bez przymierzania jak nie kobieta! Co się stało?

I wtedy pękła. Pękła jak zwierciadło spadające na twardą podłogę. Jej miliony odłamków, słów matki, które zapadły jej w serce, o których nigdy nikomu nie opowiadała nagle wydostały się na wolność. Płacząc wyrzucała z siebie słowa niczym pociski, naśladując ton matki. On ją przytulał i słuchał. Zasnęła wyczerpana płaczem i wspomnieniami…

CDN: http://wdomachzbetonu.blog.pl/melodia-z-pozytywki/

lustro

Podobieństwo do zdarzeń i osób niestety nie przypadkowe…

5 KOMENTARZE

  1. Ile jest takich matek? Ile jest wiecznie nie zadowolonych ze swoich dzieci z wielkimi wymaganiami, bo sama mają wielkie braki, a przede wszystkim niepojęcie głupim. Nie można tak krzywdzić swoich dzieci. To jest psychiczna zbrodnia dokonana na własnym dziecku, które nosi się pod sercem!

  2. Przerażające, jak matka może doprowadzić do zniszczenia psychiki własnego dziecka i zabicia w nim poczucia własnej wartości i godności… Biedna dziewczyna… Gdybym ja kiedykolwiek stała się taką matką, wolałabym, żeby mnie zastrzelono.

  3. Bardzo poruszające, dość skrótowo napisane i dobrze się czyta. Skrótowo ale jednak na tyle obrazowo, że porusza. Bardzo. Pewnie dlatego, że sama tych pochwał nie wchłonęłam zbyt wiele i że dostawałam je głównie od świata zewnętrznego…i od siebie samej. Jakoś od dziecka miałam świadomość, że będę na zawsze jedyną osobą kochającą siebie bezinteresownie, dlatego też szukałam wartości w sobie, nie w słowach innych ludzi. Ale nie można uznać, że one nie budują, czy nie są potrzebne. Są i to bardzo. Może nie wszyscy o tym wiedzą a może po prostu skąpią tych słów bo sami nie dostali, bo mają taką naturę, bo nic ich w życiu nie cieszy…jak ma cieszyć, skoro oczekują tego Życia dopiero po śmierci, a teraz godzą się na bylejakość i tę bylejakość projektują na życie innych.

  4. Dorota pochwaliła i ja pochwalę. Dodam, że znam z bliska takie matki, co tylko szarpią dzieci i wyzywają od idiotów itp. Co z takich dzieci wyrośnie? Osoby nie wierzące w siebie, nie odnoszące sukcesów, nie mogące znaleźć pracy. Dobry tekst, który powinna przeczytać każda matka i zastanowić, się czy krzywdy już na przyszłość swojemu dziecku nie robi, chociażby niechcący powielając postępowanie swojej matki. Czekam na CD.
    PS zgadzam się z tym, że im pobożniejsza tym złośliwsza. KATolicy po prostu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.