Za drzwiami nr 53

Blok to dziwne miejsce. Setki drzwi a za każdymi inni ludzie i inne związki. Inne marzenia, inne pragnienia. Kalejdoskop miłości, nadziei, strachu i bezsilności. Blok przytłacza. Im wyższy i bardziej betonowy tym bardziej beznadziejny. Idąc korytarzem do swojego mieszkania zawsze zastanawiałam się co by było gdybym otworzyła inne drzwi, weszła i została…

Uchylę jedne z tych drzwi…

Drzwi nr 53.

Miałam jakieś dziesięć lat, ona blisko osiemnaście. Piękna, radosna, z iskrą w oczach. Moja starsza koleżanka, niedościgniony wzór gracji i elokwencji. Naprawdę marzyłam by być taka jak ona.

Ona jednak chciała być inna.

Ojciec ich zostawił. Mieszkała z mamą i dużo młodszym bratem. Kawalerka w bloku. Mama pracowała w pobliskiej fabryce a dzieci z kluczykiem na szyi zajmowały się sobą. B. gotowała, odrabiała lekcje z bratem i marzyła.

Jej marzenia poznałam później. Za późno.

Nagle schudła. Choć była szczuplutka to… zaczęła być koścista.

– Wiesz, bo jak będę ważyła mniej niż pięćdziesiąt kilo to zostanę modelką. Oznajmiła, kiedy pożyczałam nowe książki do poczytania.

– Zarobię i kupimy większe mieszkanie. Nie w bloku! Mały domek pod miastem. Mama odpocznie. Brata wyślę na studia. Sama pójdę na medycynę. – rozmarzyła się.

Pojechałam na wakacje do babci. Wieś. Dwa pełne miesiące poza blokowiskiem. Sad i czytanie od rana rana wieczora, leżąc na kocu w pachnącym sadzie. Oczywiście miałam mnóstwo książek od B.  Obydwie uwielbiałyśmy czytać, a B. jako starsza i mądrzejsza podsuwała mi to co uważała, że powinnam czytać. I za to ją kochałam.

Wróciłam.

Zebrałam książki należące do B. i pobiegłam oznajmić, że przeczytałam, że chcę nowe, że ta mi się podobała, że tamtą nie bardzo rozumiem. Zapukałam. Otworzyła mi zapłakana mama B. B. leżała już w klinice. Białaczka. Dlaczego?

– Chciała być modelką i piła ocet! To, przez ten cholerny ocet. Dlaczego ja tego nie widziałam? – Jej mama oddała się rozpaczy.

Białaczka. Wtedy nie rozumiałam, jak groźna to może być choroba. Nie rozumiałam, że ocet nie miał nic z nią wspólnego. Jako dziecko wbiłam sobie do głowy, że ocet to zło i latami nie tknęłam choćby kropli.

B. nie odwiedziłam. Setki kilometrów ode mnie zgasła po kilku dniach. Podobno to był beznadziejny przypadek. Beznadziejna białaczka.

 

Po B. zostało mi kilka książek i wspomnienie jej uśmiechu. Jedno zdjęcie. I słowa.

– Czytaj Młoda. I ucz się pisać. Pisz, a kiedyś zostaniesz redaktorką i opiszesz mnie jako super lekarza. Nie będę mieć faceta bo oni są nieodpowiedzialni. Będę leczyć. Tak, Młoda. Czytaj! Czytaj i pisz.

 

Czytałam i zaczynam pisać.

Zamknijmy drzwi nr 53. B. zgasła. Lokal nr 53 zajęli inni lokatorzy jednak kiedy tamtędy przechodzę zawsze mam wrażenie, że słyszę:

– Młoda, chcesz nową książkę?

 

Pamięci B. Ś.

 

2 KOMENTARZE

  1. to co dzisiaj zamieścił onet spowodowało że przeczytałam wszystkie opowiadania na twoim blogu,te teksty są fantastyczne.Ile ty masz lat dziewczyno?Dojrzałość tej prozy wskazywałaby że już trochę .Jestem pod dużym wrażeniem i myślę że mogłabyś spróbować napisać jakąś większą formę bo po tych krótkich opowiadaniach mam wielki niedosyt chętnie sięgnęłabym po twoją książkę.Powodzenia i pozdrawiam.

    • A ja mam wciąż niedosyt przelewania myśli na papier… Dziękuję za cudowne słowa. Mam w głowie coś większego, kiedy dojrzeje… Może też tu się znajdzie… Pozdrawiam 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.